poniedziałek, 3 marca 2014
Wojciech Robaszek: "Nie wiem jeszcze, w jakim składzie zagramy w lidze".
W sparingu z Pelikanem piłkarze ŁKS zaczęli grać od 30. minuty, a skończyli w 80. minucie.
Wojciech Robaszek: Myślę, że takie wrażenie można było odnieść. W sobotę jednak dopiero po raz pierwszy w tym roku nie tylko zagraliśmy, ale w ogóle biegaliśmy po trawiastej murawie. Na sztucznej nawierzchni, na której do tej pory trenowaliśmy, zdecydowanie inaczej operuje się piłką. W sparingu z Pelikanem było widać, że nasza aklimatyzacja na trawie przebiegała z małymi problemami. Moi zawodnicy przewracali się, nie biegali, a dreptali, a podania były niecelne. Ale od 30. minuty zaczęliśmy już grać swoim stylem i rytmem. Wiele akcji przeprowadzaliśmy dołem, a piłka była wreszcie zagrywana dość dokładnie. Efektem tego był naprawdę fajny gol Olafa Okońskiego.
Byliście zdecydowanie lepsi od drugoligowego rywala. Oby forma nie przyszła za wcześnie...
- Moim celem jest zbudowanie formy dopiero na rundę wiosenną, która rozpocznie się dopiero pod koniec marca. Zgodzę się, że byliśmy lepsi, ale to przeciwnik wygrał 2:1, dlatego to jemu należą się gratulacje. Nie wiem sam, co o tym myśleć. Był remis 1:1 i mieliśmy chyba nawet trzy sytuacje do zdobycia kolejnego gola. Na przykład indywidualna akcja Adama Patory, potem fajne dwójkowe zagranie Okońskiego i Dawida Sarafińskiego, dlatego końcowy wynik mnie nie zadowala.
To drugi z rzędu sparing, w którym tracicie gola w ostatnim fragmencie meczu.
- To prawda. W sparingu z Lechią Tomaszów straciliśmy bramkę w ostatnich sekundach. Na szczęście mamy jeszcze 20 dni do rozpoczęcia rundy rewanżowej, dlatego będzie czas, aby wyciągnąć wnioski. Wolę, aby błędy takie przydarzały się w sparingach niż w lidze. Nie ukrywam, że porozmawiam z drużyną, aby do takich sytuacji już nie dochodziło.
Piłkarze z pola są już gotowi na ligę, ale bramkarzom trudno utrzymać równą formę przez dwa mecze.
- Dlatego na razie obaj rywalizują o miejsce bramkarza numer jeden. W momencie, kiedy zacznie się liga, jeden z nich na pewno odczuje, że jest pierwszym bramkarzem. W tej chwili takiej decyzji jednak nie można podjąć, bo to byłoby sprzeczne z zasadami sportowej rywalizacji.
Pierwszy raz zimą skorzystał pan w sparingu tylko z 12 zawodników. Czyżby był to wyjściowy skład na Jutrzenkę Warta?
- Nie wiem jeszcze, czy w takim składzie zagramy z Jutrzenką. Moim celem było przyjrzenie się konkretnym zawodnikom przez 90 minut gry. Pamiętajmy, że nie mogłem skorzystać z leczącego kontuzję Szymka Salskiego, ale jestem przekonany, że jak do nas dołączy, będzie w wysokiej formie.
Gdzie będziecie od poniedziałku trenować?
- Nie ukrywam, że szukamy optymalnego rozwiązania, aby ćwiczyć także na naturalnej nawierzchni. Być może uda się skorzystać z obiektu przy ul. Minerskiej, ale będziemy także trenować jeszcze na sztucznej nawierzchni w Aleksandrowie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz