Ekstraklasowy ŁKS zremisował w Nowym Sączu. Najlepszym zawodnikiem meczu z Sandecją był bezsprzecznie Jakub Kosecki.
Przed
meczem odbyła się miła uroczystość. Prezydent Nowego Sącza wręczył
kapitanowi ŁKS Mariuszowi Mowlikowi puchar za awans do Ekstraklasy. Po
chwili oba zespoły rozpoczęły spotkanie na bardzo grząskiej, zalanej
deszczem murawie. Łodzianie rozpoczęli w ustawieniu 1-4-5-1, w którym
zamiast Dariusza Kłusa jako defensywny pomocnik zagrał Bartosz
Romańczuk, a na szpicy Marcina Mięciela zastąpił Maciej Bykowski,
zmieniający się od czasu do czasu pozycjami z Rafałem Kujawą.
Pierwszą
groźną akcję stworzyli gospodarze. Z rzutu wolnego groźnie dośrodkował
Paweł Eismann, ale na posterunku był Bogusław Wyparło. W pierwszym
kwadransie gospodarze kilka razy groźnie zapędzali sie pod bramkę ŁKS
lecz brakowało im ostatniego podania. Podopieczni Andrzeja Pyrdoła grali
bardzo spokojnie, sprawiając wrażenie jakby w początkowej fazie meczu
chcieli dać się wyszumieć graczom Sandecji.
O
tym, że ŁKS nie przyjechał do Nowego Sącza tylko się bronić gospodarze
przekonali się już w 15 minucie, gdy Rafał Kujawa po dośrodkowaniu z
rzutu rożnego Krzysztofa Mączyńskiego trafił w słupek. Po sześciu
minutach ŁKS objął prowadzenie. Wybita przez gospodarzy piłka tafiła na
głowę Adriana Woźniczki, ten głową zagrał do nieobstawionego Jakuba
Koseckiego, który strzałem miedzy nogami bramkarza Sandecji umieścił
pilkę w siatce. Z jeszcze lepszej strony "Kosa" popisał się w 27
minucie, gdy minął czterech obrońców Sandecji, wymienił podanie z
Maciejem Bykowskim i... niestety znalazł się na minimalnym spalonym.
Solowa akcja Koseckiego zasługiwała jednak na wielkie brawa.
Sandecja
też miała swoje szanse. Za pierwszym razem Chmiest główkował tuż nad
bramką, w drugiej próbie w słupek trafił Trochim, a w końcu za trzecim
razem strzałem z okolo 11. metrów popisał się Dariusz Gawęcki i pokonał
bramkarza ŁKS. Odpowiedź ŁKS-u była natychmiastowa. Mączyński wykonywał
rzut rożny lecz zamiast dośrodkowywać, tym razem wybrał inny wariant.
Podał do stojącego w narożniku pola karnego Koseckiego, a ten pięknym
"rogalem" zmieścił piłke tuż przy słupku i ŁKS znów objął prowadzenie.
Do przerwy więcej goli już nie było ale jak na mecz, którego stawką był
tylko prestiż, to kibice nie mogli narzekać na brak emocji.
Po
zmianie stron emocji było już znacznie mniej, a oba zespoły wypracowały
sobie zaledwie kilka klarownych sytuacji bramkowych. Łodzianie
próbowali strzałów z dystansu ale uderzenia Rafała Kujawy, Krzysztofa
Mączyńskiego i Jakuba Koseckiego mijały światło bramki.
Gospodarze chcieli zaskoczyć łódzką defensywnę częstymi wrzutkami w pole
karne, ale nie sprawiały one większego kłopotu pewnemu Bodziowi W. ani
naszym obrońcom.
W
ostatniej minucie meczu efektowną "jaskółką" w polu karnym popisał się
Marcin Chmiest. Sędzia dał się nabrać i podyktował bardzo
problematycznego karnego, którego na gola zamienił Vladimir Kukol. Co
gorsza, protestującemu Mariuszowi Mowlikowi arbiter pokazał jeszcz
czerwoną kartkę.
Sandecja Nowy Sącz - ŁKS Łódź 2:2
Gawęcki 31 Kosecki 21, 35
Kukol 90
Sandecja:
Kozioł, Fechner, Berliński (70 Szeliga), Midzierski, Eismann, Kowalczyk
(46 Cebula), Froehlich, Gawęcki, Chmiest, Trochim, Kukol
ŁKS: Wyparło,
Klepczarek, Łabędzki, Mowlik, Woźniczka (61 Kaczmarek), Kosecki,
Romańczuk, Smoliński, Mączyński (87 Gieraga), Kujawa, Bykowski
Sędzia: Karkut (Warszawa)
Żółte kartki: Gawęcki, Chmiest - Mowlik, Klepczarek, Kujawa
Czerwona kartka: Mowlik (90 za drugą żółtą)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz