Przed
meczem specjalną nagrodą za trzy bramki w meczu z Odrą Wodzisław Śląski
uhonorowany został Marcin Mięciel. Nestor łódzkiego dziennikarstwa,
Wojciech Filipiak oraz Jacek Bogusiak wręczyli naszemu snajperowi
tradycyjny melonik.
Od
pierwszych minut z animuszem zaatakował ŁKS. Rywale, znani z
kombinacyjnego stylu gry, tym razem ograniczyli się do agresywnego
przerywania akcji. Łodzianie zagrali wysokim pressingiem i – podobnie
jak w poprzednich meczach – nie trzeba było długo czekać na pierwsze
efekty takiej taktyki. Już w 11. minucie po świetnym zagraniu głową
Marcina Mięciela, sytuacji sam na sam z doświadczonym Jackiem Gorczycą
nie zmarnował Jakub Kosecki. Młody skrzydłowy popisał się dużym spokojem
już po raz drugi w ostatnich dniach – w Wodzisławiu z równym
opanowaniem wykorzystał rzut karny. Po strzelonej bramce do głosu doszli
goście z GKS-u. Najpierw groźny strzał Olkowskiego Bogusław Wyparło
musiał parować na rzut rożny, już chwilę później z kolei o milimetry
słupek minęła „główka” Arkadiusza Rysia. Z dystansu próbował jeszcze
Zieliński, ale i jego uderzenie było niecelne. Okres dominacji
„Gieksiarzy” przerwała kolejna akcja „Kosy” – pomocnik łodzian najpierw
odebrał piłkę obrońcy, a następnie pewnie pokonał bramkarza z Katowic.
Druga bramka pozwoliła Rycerzom Wiosny ponownie przejąć inicjatywę na
boisku. ŁKS raz po raz atakował, jednak ani Mięciel, ani – dwukrotnie –
Bykowski nie potrafili pokonać Gorczycy. Ta sztuka udała się dopiero
Dariuszowi Kłusowi, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wykonywanego
przez Romańczuka, strzałem głową w długi rok podwyższył wynik na 3:0. Po
zdobyciu trzeciego gola ŁKS nieco przystopował, a swoje okazje wreszcie
otrzymali goście. Pomysł na grę katowiczan opierający się na
dośrodkowaniach nie przyniósł jednak zupełnie skutku. Ostatnie ataki
gospodarzy zatrzymał z kolei bramkarz GKS-u.
Drugą
połowę znów rozpoczęły ataki ŁKS-u. Szczególnie aktywni byli Kosecki i
Smoliński, którzy przez dłuższy czas nie dawali spokoju obrońcom GKS-u.
Rajdy pomocników mieszały szyki Gieksiarzom, lecz tym razem brakowało
ostatniego podania, które uruchomiłoby wyjątkowo skutecznych w ostatnich
meczach strzelców. Przez kolejne pół godziny gra toczyła się głównie w
środku pola, a nieliczne sytuacje stwarzali przede wszystkim szybcy
skrzydłowi – Kosecki, Bykowski, a momentami nawet mknący po skrzydle
Łąbędzki. GKS swoje ataki próbował konstruować seriami podań, ale goście
także kończyli swoje akcje w okolicach trzydziestu metrów od bramki
strzeżonej przez Wyparłę. Okazje bramkowe piłkarze obu zespołów zaczęli
sobie stwarzać dopiero w ostatnim kwadransie. Szczególnie aktywny w tym
okresie Piotr Klepczarek kilkakrotnie atakował po prawej stronie, przy
piłce często utrzymywał się Marcin Mięciel, lecz podobnie jak w końcówce
pierwszej odsłony brakowało wykończenia. W świetnej sytuacji w Gorczycę
trafił Kłus, za mocne były również prostopadłe podania łodzian. W
ostatnich minutach wyśmienite sytuacje mieli Mięciel oraz Woźniczka, a
strzał tego drugiego zatrzymał się na poprzeczce. Mimo iż oba kluby do
końca starały się zmienić wynik spotkania, ani łodzianie, ani ambitni
gracze GKS-u nie zdołali strzelić gola.
Łódzki
Klub Sportowy zwyciężając z GKS-em Katowice postawił ważny krok na
swojej drodze do Ekstraklasy. Promocja do wyższej klasy rozgrywkowej
jest możliwa już w środę - wystarczy by Flota straciła punkty w
spotkaniu z Termaliką.
ŁKS Łódź – GKS Katowice 3:0 (3:0)
1:0 – Kosecki (11.)
2:0 – Kosecki (21.)
3:0 – Kłus (33.)
Żółte Kartki: Kłus (9.), Kujawa (87.)
Skład ŁKS-u:
Wyparło – Klepczarek, Łabędzki, Mowlik, Woźniczka – Kosecki, Kłus,
Smoliński (63. Mączyński), Bykowski (78. Kujawa), Romańczuk (72.
Kaczmarek) – Mięciel
Skład
GKS-u: Gorczyca – Szala, Ryś, Niechciał (46. Kaliciak), Olkowski -
Sokołowski, Goncerz, Plewnia (46. Chwalibogowski), Cholerzyński (76.
Piechniak) – Dziedzic, Zieliński
Widzów: 4200.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz