Walkower,
który otrzymało Podbeskidzie za mecz z GKP Gorzów Wielkopolski, zmusił
ŁKS do wytężonej pracy by utrzymać pozycję lidera. By tego dokonać,
łodzianie musieli przynajmniej zremisować w Ostrowcu Świętokrzyskim z
walczącym o utrzymanie KSZO.
Zespół
trenera Andrzeja Pyrdoła od początku przejął inicjatywę, prowadząc grę w
swoim tempie i nie pozwalając gospodarzom na zbyt wiele swobody w
ofensywie. Pierwszy kwadrans to spokojne ataki pozycyjne i liczne
podania wymieniane przez graczy z Łodzi. Gospodarze wyszli na mecz
wyjątkowo skupieni i nastawieni defensywnie, przez co Ełkaesiacy mogli
utrzymywać się przy piłce, ale nie potrafili przedzierać się pod bramkę
Dymanowskiego. Jak się okazało początkowe cofnięcie się do obrony było
jednak wyłącznie fortelem, bowiem od 20. minuty do ataku ruszyło KSZO.
Podopieczni trenera Czesława Jakołcewicza wiedzieli co prawda, że z
ŁKS-em – nawet osłabionym brakiem Łabędzkiego, Koseckiego, czy Woźniczki
– nie można iść na wymianę ciosów, ale zdawali sobie sprawę z tego jak
groźni potrafią być po stałych fragmentach. Łódzkim kibicom przypomniał
się Vahan Geworgyan – urodzony w Armenii Polak, którego rzuty wolne
robiły spory zamęt w polu karnym gości. To właśnie były zawodnik ŁKS-u
zagrywał wspaniałe piłki do Skórnickiego i dwukrotnie do Stachurskiego,
jego koledzy byli jednak wyjątkowo nieskuteczni. Goście nadal
utrzymywali się częściej przy piłce, lecz zagrożenia w takim stopniu jak
ich rywale stworzyć nie potrafili.
Po
przerwie obraz gry nie uległ zmianie – nadal wszystkie groźniejsze
sytuacje powstawały po rzutach wolnych i rożnych, poza nimi zaś obaj
bramkarze nie mieli zbyt wiele pracy. Mecz ożywił się i nabrał tempa
dopiero w piątym kwadransie gry, który rozpoczął gol samobójczy
Skórnickiego. Zawodnik gosporadzy pokonał Dymanowskiego strzałem głową
po znakomitym dośrodkowaniu Bartosza Romańczuka… oczywiście z rzutu
rożnego. Choć KSZO nie rzuciło się do odrabiania strat, skupiając się
raczej na tym, by nie stracić drugiego gola, tempo zwiększyli
Ełkaesiacy. Goście raz po raz nękali obronę w pomarańczowych koszulkach –
samodzielnie próbował Bykowski, aktywny był również Mączyński szukający
co i rusz pokazującego się do gry Mięciela – drugiego gola zdobył
jednak do tej pory mniej widoczny Smoliński. Podanie z głębi pola
dotarło do „Miętowego”, który samemu będąc blokowanym przez obrońcę,
piłkę wyłożył na szesnasty metr. Z tej odległości, plasowanym uderzeniem
w długi róg, wynik podwyższył Marcin Smoliński. W końcówce ŁKS już
nieco „przysiadł” co wykorzystali doświadczeni gracze z Ostrowca. Ze
swobody ochoczo korzystał inny były gracz ŁKS-u, Janusz Wolański,
dokładnymi podaniami popisywał się Geworgyan, lecz próby ich kolegów
były mocno niecelne.
ŁKS zwycięstwem w Ostrowcu powrócił na pozycję lidera I ligi i już jedynie punkt dzieli ich od wygrania całych rozgrywek.
KSZO Ostrowiec – ŁKS Łódź 0:2 (0:0)
Skórnicki (sam.) (60.)
Smoliński (74.)
Żółte kartki: Trzeciakiewicz (59.) - Kaczmarek (34.)
Skład
KSZO: Dymanowski – Stachurski, Kardas (75. Kolarov), Czarnecki,
Trzeciakiewicz – Bzdęga, Skórnicki, Mąka (19. Kanarski), Cieciura (81.
Persona) – Wolański, Geworgyan
Skład ŁKS:
Wyparło – Gieraga (19. Kubicki), Klepczarek, Adamski, Kaczmarek –
Romańczuk, Mączyński, Kłus, Smoliński (84. Seweryn), Bykowski – Mięciel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz