Wielkie
święto kibiców ŁKS-u zaczęło się na wiele godzin przed pierwszym
gwizdkiem. Wielki festyn obfitował w atrakcje, a największą była
prezentacja nowego zawodnika łódzkiej drużyny. Do rodzinnego miasta
powrócił wychowanek i jeden z najlepszych napastników w historii klubu –
Marek Saganowski! Kibice mogli również obejrzeć zaprojektowany
specjalnie dla „Rycerzy Wiosny”, wyjazdowy komplet strojów.
Mecz
w pierwszych minutach nie imponował tempem. Oba zespoły starały się
narzucić swój styl gry – ŁKS szanował piłkę, Flota z kolei postawiła na
szybkie akcje z wykorzystaniem swojego bardzo groźnego duetu napastników
czyli czarnoskórego Nwaogu oraz byłego ełkaesiaka – Ensara Arifovica.
To właśnie po akcji tych dwóch padła pierwsza bramka dla gości.
Wyspiarze szybkim kontratakiem zaskoczyli obronę łodzian, a „Ari”
przerzucił piłkę nad bezbronnym Bogusławem Wyparło. Bramka nie zmieniła
diametralnie obrazu gry – obie drużyny grały bardzo stabilnie w obronie i
rzadko dochodziły do sytuacji bramkowych. Delikatną przewagę wywalczył
sobie ŁKS, lecz strzały Łabędzkiego, czy Mięciela nie stwarzały
zagrożenia dla Krzysztofa Żukowskiego, broniącego bramki Floty. Gdy
wydawało się, że łodzianie są na drodze prowadzącej do wyrównania, gola
zdobył najskuteczniejszy strzelec… zespołu gości. Charles Uchenna Nwaogu
uprzedził w sprytny sposób „Bodzia W.” i trzecia drużyna I ligi
podwyższyła swoje prowadzenie. Już dwie minuty później mogło być 3:0 –
minimalnie niecelny był jednak strzał Pruchnika. Od tej pory do głosu
doszli gospodarze – znakomity lob Mięciela o centymetry minął bramkę
Żukowskiego, a sześćdziesiąt sekund później w polu karnym padł Dariusz
Kłus. Sędzia nie zdecydował się jednak na podyktowanie „jedenastki”.
Spore zagrożenie na lewej stronie stwarzaliWoźniczka iBykowski, jednak
wszystkie akcje zaczepne łodzian kończyły się w okolicy dwudziestu
metrów od bramki Żukowskiego. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ
zmianie. W przerwie za to doszło do bardzo miłego wydarzenia – Karol
Rimler, prezes Stowarzyszenia Kibiców oświadczył się swojej partnerce,
która oczywiście nie odmówiła.
Po
przerwie wciąż przeważali Ełkaesiacy i – podobnie jak w pierwszej
odsłonie spotkania – swojej dominacji nie potrafili przełożyć na gole.
Próbowali Artur Gieraga i Marcin Smoliński, lecz ich strzały nie
znajdywały drogi do siatki. Znakomitej okazji nie wykorzystał również
Kłus, a gol padł dopiero po… nieudanym dośrodkowaniu Romańczuka. Piłka
zagrana po rzucie wolnym z prawej strony boiska była za mocna, by
dosięgnął ją któryś z napastników, lecz dostatecznie „podkręcona” by
znaleźć się w bramce Żukowskiego! Gol uskrzydlił łodzian, którzy ruszyli
do huraganowego natarcia. Już w następnej akcji Maciej Bykowski
sprawdził wytrzymałość spojenia bramki, parę minut później znakomite
dośrodkowanie Smolińskiego wolejem zakończył Mięciel, lecz wynik
pozostawał bez zmian. Choć to ŁKS nacierał, po raz kolejny gola zdobyła
Flota. Tym razem niefortunną interwencję Klepczarka sędzia
zinterpretował jako faul i podyktował rzut karny, który na bramkę
zamienił król strzelców całych rozgrywek – Nwaogu. Ełkaesiacy wyraźnie
podłamani w końcówce dostali jeszcze dwa ciosy – po rzucie rożnym gola
głową zdobył Pruchnik, a w ostatnich sekundach wynik ustalił Nwaogu.
Gospodarze nie ustawali w próbach odwrócenia losów meczu, jednakże nie
udało im się zmniejszyć rozmiarów porażki.
Łódzki
KS wysoko przegrywa z Flotą, lecz nie zmienia to faktu, iż wygrywa
rozgrywki I ligi i zdobywa upragniony awans do Ekstraklasy!
ŁKS Łódź – Flota Świnoujście 1:5 (0:2)
Romańczuk (58.) Arifovic (11.)
Nwaogu (29., 74.k, 90.)
Pruchnik (80.)
Żółte Kartki: Klepczarek (74.) - Mazurkiewicz (77.)
Skład ŁKS-u: Wyparło
– Klepczarek, Łabędzki, Gieraga (81. Seweryn), Woźniczka (46.
Kaczmarek) – Mączyński, Kłus, Smoliński (90. Kubicki), Bykowski,
Romańczuk – Mięciel
Skład
Floty: Żukowski – Tomasik, Udarevic, Mazurkiewicz, Niedziela –
Niewiada, Pruchnik (81. Bodziony), Ostalczyk (52. Falisiewicz),
Krajanowski – Arifovic (79. Misan), Nwaogu
Widzów: 7000.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz