Tuż
przed pierwszym gwizdkiem stadion przy al. Unii tonął w strugach
ulewnego deszczu. Nie przeszkodziły one jednak w dekoracji dwóch
piłkarzy wyróżnionych w plebiscycie lksfans.pl - Jakuba Koseckiego oraz
Bogusława Wyparły. Pamiątkową statuetkę otrzymał także Andrzej Pyrdoł,
którego mianowano Trenerem Roku 2010.
Mecz
rozpoczęła seria niedokładnych zagrań w ekipie ŁKS-u. Długie podania do
Koseckiego oraz Mięciela lądowały na nogach obrońców Dolcanu. To goście
przeprowadzili także pierwszą groźną akcję - na szczęście strzał
Damiana Robaszka pewnie obronił Bogusław Wyparło. W 9. minucie płasko w
pole karne piłkę wstrzelił Artur Gieraga, ale żaden z ełkaesiaków nie
zdołał przeciąć podania. Wicelider zaczął wyjątkowo ospale, bezkarnie
dopuszczając do sytuacji strzeleckich. Bardzo aktywny był Robaszek,
który najpierw groźnie główkował, a chwilę później stworzył spore
zamieszanie solowym rajdem. Po około 20 minutach meczu optyczną przewagę
zaczął wreszcie uzyskiwać ŁKS, ale w akcjach ofensywnych brakowało
dokładności. W 26. minucie pokaz waleczności w środku pola dał Marcin
Bykowski, lecz Mięciel nie opanował zagranej do niego piłki. Trybuny
ożywiły się po raz pierwszy, gdy ładną kombinacyjną akcję rozegrali
Bykowski i Mięciel. Piłka po strzale tego ostatniego trafił w słupek i
ŁKS wciąż remisował z Dolcanem. W 37. minucie ponownie dobrze zagrał
Mięciel - ładnie zwiódł bramkarza, ale próba przerzucenia nad nim piłki
była zupełnie nieudana. Pięć minut później jeszcze raz strzelać próbował
„Miętowy”, a „Byczek” dobijając piłkę przewrócił bramkarza gości, który
długo zwijał się z bólu na murawie. Ostatni strzał w pierwsze,
przedłużonej o 2 minuty, połowie oddał Marcin Kaczmarek, ale uderzył
bardzo niecelnie z około 30 metrów.
Po
przerwie ŁKS ruszył do ataku i momentalnie przejął inicjatywę na
murawie. Najpierw groźnie uderzał Romańczuk, po chwili zaś w polu karnym
padł Mięciel. Do rzutu karnego podszedł wprowadzony w przerwie za
niewidocznego Koseckiego, Marcin Smoliński. Niestety „jedenastkę”
obronił Leszczyński, a dobitka trafiła w słupek. Wicelider pierwszej
ligi nie utracił jednak animuszu, a przede wszystkim wreszcie zaczął
grać tak jak jesienią - spokojnie, dokładnie, z polotem i fantazją. W
55. minucie po serii podań piłka trafiła na prawe skrzydło do pechowca
sprzed kilku minut. „Smoła” dograł idealnie na głowę Bykowskiego i
zdecydowany faworyt spotkania objął prowadzenie. Kolejne minuty to pokaz
dojrzałego futbolu w wykonaniu ŁKS-u. Długie ataki pozycyjne oraz
spokojna gra defensywna nie przynosiły jednak efektu w postaci kolejnych
goli. Co gorsza groźnego urazu doznał Smoliński, którego niefortunny
wślizg wymusił kolejną zmianę na prawej stronie pomocy. Im bliżej końca,
tym ostrzej grali jednak zawodnicy z Ząbek, a gospodarze raz po raz
korzystali z pomocy medyków. Końcówka tak jak i w Szczecinie przyniosła
kibicom sporo emocji, niestety nieszczególnie pozytywnych. Bohaterem
został Kaczmarek, który w ostatnich minutach zatrzymał piłkę niemalże na
linii bramkowej. Mała rehabilitacja za pierweszy wiosenny mecz
pozwoliła utrzymać prowadzenie, a ŁKS już do konca nie pozwolił wyrwać
sobie zwycięstwa i trzy punkty zgodnie z przewidywaniami pozostały w
Łodzi.
ŁKS Łódź - Dolcan Ząbki 1:0 (0:0)
Bykowski (55)
ŁKS:
Wyparło, Gieraga, Klepczarek, Kłus, Kosecki (46. Smoliński, 72.
Kujawa), Kaczmarek, Łabędzki, Bykowski, Mączyński (92. Mowlik), Mięciel,
Romańczuk
Dolcan:
Leszczyński, Ciesielski, Dziewicki, Korkuć (82. Gawęcki), Chylaszek,
Kosiorowski (k), Piesio, Robaszek (70. Koziara), Świerblewski,
Buśkiewicz (67. Chałas), Bazler
Żółte kartki: Łabędzki (25. minuta), Klepczarek (50. minuta) - Świerblewski (38. minuta), Kosiorowski (84. minuta)
Widzów: 4270
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz