Po
ostatnim meczu sezonu 2013/2014 rozegranym na stadionie przy al. Unii
Lubelskiej 2 (ŁKS – Włókniarz Moszczenica) krótkiego wywiadu udzielił
Radosław Jurkowski, strzelec drugiego gola dla łodzian.
Zdobyłeś dzisiaj najpiękniejszą bramkę w życiu?
Radosław Jurkowski: No nie wiem, na
pewno to była ładna bramka. Wreszcie się udało, bo na wiosnę nie wpadały
te gole tak często jak bym chciał. Cieszę się, że strzeliłem akurat
dziś, w ostatnim meczu przy al. Unii.
Takiego gola już dawno nie widzieliśmy – mocny strzał z dystansu, w samo okno bramki. Mierzyłeś?
R.J.: Starałem się uderzyć tak, żeby
bramkarz nie odbił piłki. Ale z bramki bardziej cieszy mnie zwycięstwo
3:0 i to, że możemy świętować awans. Zostały trzy mecze, zapowiadamy
walkę o dziewięć punktów.
Kibice liczyli pewnie na więcej goli – mieliście przecież masę sytuacji.
R.J.: Pewnie, mogliśmy wygrać 12:0
[śmiech]! Oczywiście żartuję. W tej lidze nie gra się nam łatwo, bo
przeciwnicy się bronią cały zespołem. Dopiero gdy strzelimy pierwszą
bramkę jest nieco łatwiej. Myślę, że dzisiejsze 3:0 to jednak sukces,
powinniśmy się z tego cieszyć.
Przed wami trzy spotkania na
zakończenie sezonu. Nieco łatwiejszy mecz z Astroią Szczerców i ciężkie
potyczki ze Zjednoczonymi Stryków i Widokiem Skierniewice.
R.J.: Jesienią z Widokiem i
Zjednoczonymi graliśmy u siebie i jeden mecz przegraliśmy, a drugi
zremisowaliśmy. Ale ja gwarantuję, że nie damy sobie łatwo odebrać
punktów. Chcemy wygrać wszystko. Wyjdziemy na boisko, jak to się mówi,
„na żyle”.
Jak myślisz, czy twoje trafienie to podpis na trzecioligowym kontrakcie z ŁKS-em?
R.J.: Nie ukrywam, że chciałbym zostać w
ŁKS-ie. Czekam na rozmowy z prezesami. Mam nadzieję, że ich przekonałem
– może ta bramka przechyliła szalę? A może nie? Zobaczymy.
Jak atmosfera na finiszu sezonu? Wszyscy na pewno liczycie na miejsce w składzie III-ligowym.
R.J.: Mało o tym rozmawiamy. Czekamy na
informację od prezesów. Każdy z nas wierzy, że będzie mógł zagrać w III
lidze, ale na razie skupiamy się na tym, żeby jak najlepiej wypaść w
trzech ostatnich meczach. To jest cel na najbliższy czas.
Wróćmy na chwilę do dzisiejszego meczu – ciężko się grało w takim upale?
R.J.: Dzisiaj to pogoda była idealna,
żeby jechać nad jezioro, a nie grać w piłkę pełne 90 minut [śmiech].
Pogoda nie sprzyjała bieganiu po boisku, w słońcu jest chyba ze 40
stopni. Nie było lekko, ale wygraliśmy. A przecież obie drużyny miały
takie same warunki.
Byliście zaskoczeni, że piłkarze Włókniarza prezentowali się bardzo poprawnie pod względem kondycji?
R.J.: Powiem szczerze – myślałem, ze
Włókniarz wcześniej „siądzie”. Nieźle się trzymali. Nie zapominajmy, że
Włókniarz jest rewelacją rundy, zdobył najwięcej punktów. To tez był dla
nas czynnik mobilizujący. Widać, że mocno przepracowali zimę. Dzisiaj
pomimo porażki pokazali, że potrafią grać w piłkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz