czwartek, 24 kwietnia 2014
Adrian Kasztelan: zdołaliśmy zagrać swoje.
Po wygranym przez Łódzki Klub Sportowy meczu z Mazovią Rawa Mazowiecka (5:0) z dziennikarzem rozmawiał Adrian Kasztelan – jeden z najlepszych dziś zawodników w ekipie gospodarzy.
Dzisiejsi przeciwnicy nie wydawali się być szczególnie wymagającą drużyną, a mimo tego dość długo potrafili się skutecznie bronić.
Adrian Kasztelan: Takie mecze się czasem zdarzają. Przeciwnicy wyszli na boisko z nastawieniem „przegrajmy jak najmniejszą ilością bramek”. Przez cały mecz bronili się dziesięcioma zawodnikami. Na szczęście udało się nam przebić przez tę totalną defensywę. Już w drugiej połowie zdecydowanie było widać naszą przewagę, czego konsekwencją było strzelenie kilku ładnych bramek. Cieszą punkty i zwycięstwo.
Jeśli chodzi o grę w ataku, to Mazovia była chyba najsłabszą drużyną jaką podejmowaliście w tym sezonie na własnym boisku. Za to wasza ofensywa spisała się dzisiaj nieźle – Adam Patora „na przełamanie” strzelił aż dwie bramki.
A.K.: Zgadza się, przy odrobinie szczęścia mógł nawet strzelić hattricka. Nie udało mu się, ale i tak wygraliśmy okazale, zdobywając pięć bramek. Myślę, że takie widowiskowe zwycięstwo było nam potrzebne. Tak jak widzieliśmy – przyjechał przeciwnik, który był nastawiony tylko na defensywę – od początku meczu dziesięciu piłkarzy Mazovii stało we własnym polu karnym – a pomimo tego zdołaliśmy zagrać swoje. Wiatru w żagle dodały nam gole strzelane po stałych fragmentach gry. Podbudowaliśmy się psychicznie. Do tego wysokie zwycięstwa są najlepsze.
W dalszym ciągu najsilniejszą waszą bronią są stałe fragmenty gry, których jesteś wykonawcą. Kibice zaczynają żartować, że jesteś najlepszym „asystentem” ze wszystkich piłkarzy grających w Polsce…
A.K.: (śmiech) Stałe fragmenty to bardzo ważny element meczu, nad którym specjalnie pracujemy podczas treningów. W piłce nożnej na najwyższym poziomie też jest to niezwykle istotna rzecz. Bierzemy przykład z najlepszych, ciągle szlifujemy te stałe fragmenty gry. Jak widać to się opłaca – cieszą nas bramki zdobywane dzięki nim. Przeciwnicy wiedzą, że to nasza „tajna broń”, a jednak ciągle udaje się ich zaskakiwać.
W kolejnym meczu zmierzycie się z Pilicą Przedbórz. Ponownie zagracie na własnym boisku – spotkanie wyjazdowe z Borutą Zgierz zostało bowiem przełożone.
A.K.: W tym meczu też będziemy grać o trzy punkty i o zdecydowane zwycięstwo, najlepiej kilkubramkowe. Jeśli chodzi o następne spotkania [w 28. kolejce ŁKS zmierzy się na wyjeździe z Włókniarzem Zelów] – zależy nam na tym, żebyśmy wygrali w dobrym stylu na wyjeździe. To jest naprawdę potrzebne – nam i kibicom, którzy jeżdżą za nami do wszystkich miejscowości, w których gramy. Dla nich chcielibyśmy zagrać fajny mecz poza Łodzią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz