Po
niedzielnej prezentacji drużyny z dziennikarzem
zgodził się porozmawiać pierwszy trener Łódzkiego Klubu Sportowego –
Wojciech Robaszek.
Byliśmy świadkami bardzo widowiskowej
prezentacji piłkarzy i nowego sponsora technicznego. Nie zdarza się
chyba często, aby IV-ligowy zespół w taki sposób rozpoczynał rundę.
Wojciech Robaszek: Jestem
przekonany, że takie imprezy w niskich ligach są rzadkością. Robi to
ogromne wrażenie. Trzeba docenić frekwencję przy tym, nienajlepszym
chyba pod względem pogody, dniu. Sporo kibiców chciało być dzisiaj z
nami, uczestniczyć w takim wydarzeniu. Moim zdaniem to było bardzo udane
popołudnie.
Drużyna zmieniła się od czasu kiedy
mogliśmy ja ostatnio oglądać na boisku – mam na myśli nie tylko nowe
stroje, ale także skład osobowy. Zacznijmy od nowego projektu koszulek –
jak pan je ocenia?
W.R.: Uważam, że ŁKS jest
wyznacznikiem nowego trendu – bez kibiców nie byłoby tego klubu i w
ramach podziękowania znaleźli się oni na przedzie koszulki piłkarskiej.
To bardzo trafiony pomysł, wizualnie nasze stroje prezentują się
świetnie
A jeśli chodzi o samą jakość wykonania nowych strojów firmy Keeza?
W.R.: Z tymi koszulkami mamy
kontakt od niedawna, ale wszystko powinno być w porządku. Dopiero
przetestujemy je w akcji i wtedy będzie można powiedzieć więcej. Ale…
dlaczego miałoby być coś nie tak?
Poświęćmy chwile na skomentowanie
zmian kadrowych. W drużynie czterech nowych piłkarzy, z kilkoma
zawodnikami zdecydowaliście się także pożegnać. Czy potencjał zespołu
wzrósł?
W.R.: Po dobrze przepracowanym
okresie przygotowawczym i tych wzmocnieniach – mam na myśli bramkę,
środek pola oraz lewą flankę – uważam, że potencjał zespołu jest większy
niż przed przerwą zimową. Oczekuję, że będziemy grać teraz równiej i
unikniemy przypadkowych wpadek.
Kontynuując watek zmian kadrowych –
niektórzy kibice byli zaskoczeni, że rozstaliście się z Rafałem
Jankiewiczem. Co może pan powiedzieć o tej decyzji?
W.R.: Rafał Jankiewicz na
początku poprzedniej rundy miał fajne wejścia, bo często strzelał
bramki. Niestety im dalej, tym było gorzej, po prostu nie spełniał
pokładanych nim oczekiwań. Rozmyślałem nad nim już jesienią i
zdecydowałem, że dam mu czas, żeby mógł wywalczyć miejsce w drużynie.
Niestety czas pokazał, że Rafał nie dał mi argumentów, aby dalej na
niego stawiać.
Pierwszy mecz rundy rewanżowej rozegracie już za tydzień. Rywal – Jutrzenka Warta – to chyba niezbyt wymagający przeciwnik.
W.R.: Zgadza się, ale musimy być
przygotowani na to, że każdy rywal, który tu przyjeżdża, traktuje mecz z
ŁKS-em jako wydarzenie życia. Każdy stara się tu pokazać z jak
najlepszej strony. Dopóki nie zdobędziemy bramki przeciwnik walczy za
wszelką cenę, żeby pokrzyżować nasze plany. Pomimo tego na najbliższy
mecz patrzę z wielkim optymizmem.
Na koniec porozmawiajmy chwilę o
infrastrukturze – nasz stadion trochę się zmienił, nie wygląda to w tej
chwili najlepiej. Dacie radę walczyć tutaj skutecznie o punkty?
W.R.: Oczywiście, my nie mamy
prawa na nic narzekać. Mamy takie warunki, musimy im sprostać i
zrealizować cele. Tylko to się liczy, nic więcej.
Ma pan przygotowane jakieś założenia taktyczne, którymi ŁKS zaskoczy kibiców?
W.R.: Coś na pewno mam
przygotowanego. Pojawią się nowe rozwiązania fragmentów gry i warianty
taktyczne, których nie było jesienią, ale nie chcę już teraz odkrywać
wszystkich kart.
Zakładając, że ta drużyna wywalczy
awans do III ligi – czy ma pan pomysł jak przebudować ją, aby poradziła
sobie w wyższej klasie rozgrywkowej?
W.R.: Nie odpowiem na to pytanie. Oczywiście rozmyślam o takich rzeczach, ale nie będę o tym opowiadać dopóki nie wywalczymy awansu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz