Sobotni sparing
pomiędzy czwartoligowym ŁKS i pierwszoligowym PGE GKS zakończył się
pewną wygraną bełchatowian, którzy ograli łodzian 2:0.
Łodzianie podczas okresu przygotowawczego nie
mierzyli się jeszcze z tak trudnym przeciwnikiem. Było to zresztą bardzo
dobrze widać na boisku, gdyż od początku meczu widać było kolosalną
różnicę w grze obu zespołów. Widać było, że dzielą je trzy poziomy
rozgrywek.
GKS oba gole zdobył po stałych fragmentach gry i obydwa głową. Najpierw w 19. min po rzucie wolnym ełkaesiacy zbyt krótko wybili piłkę, tę w pole karne dośrodkował Grzegorz Baran, a stojący tyłem do bramki Piotr Witasik pokonał Konrada Przybylskiego. W 27. min byliśmy świadkami niemal kopii tamtej akcji, z tą różnicą, że piłkę w pole karne dośrodkowywał Szymon Sawala, a autorem gola był Maciej Wilusz.
Łodzianie do przerwy raczej biegali za rywalem niż grali w piłkę. Praktycznie całe 45 minut to gra na połowie LKS - wystarczy powiedzieć, że do przerwy ełkaesiacy mieli tylko dwa rzuty rożne i jeden wolny.
W drugiej połowie spotkanie było bardziej wyrównane, a ełkaesiacy kilka razy byli blisko przeprowadzenia groźnej kontry. Bez duetu Adrian Kasztelan - Szymon Salski, który specjalizuje się w tego typu akcjach wyglądało to jednak źle. Podobnie zresztą jak cała gra ŁKS, który w ciągu całego meczu nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę GKS.
Na tle pierwszoligowego rywala pozytywnie wypadli Marcin Zimoń i Paweł Hajduczek, a w drugiej połowie pozytywnym bohaterem był bramkarz Adam Sekuterski, który popisał się dwoma wspaniałymi interwencjami, ratując w ten sposób łodzian od wyższej porażki. Porównując grę Przybylskiego i Sekuterskiego wydaje się zresztą, że bliżej pierwszego składu jest ten drugi.
ŁKS kolejny sparing rozegra w środę. GKS w przyszłym tygodniu wyjeżdża z kolei na zgrupowanie do Turcji, a przed wyjazdem czeka go jeszcze gra kontrolna z Zagłębiem Sosnowiec. W Bełchatowie wciąż czekają na przyjazd Alexisa Norambueny, który - jak już informowaliśmy - jest blisko podpisania kontraktu z klubem.
GKS oba gole zdobył po stałych fragmentach gry i obydwa głową. Najpierw w 19. min po rzucie wolnym ełkaesiacy zbyt krótko wybili piłkę, tę w pole karne dośrodkował Grzegorz Baran, a stojący tyłem do bramki Piotr Witasik pokonał Konrada Przybylskiego. W 27. min byliśmy świadkami niemal kopii tamtej akcji, z tą różnicą, że piłkę w pole karne dośrodkowywał Szymon Sawala, a autorem gola był Maciej Wilusz.
Łodzianie do przerwy raczej biegali za rywalem niż grali w piłkę. Praktycznie całe 45 minut to gra na połowie LKS - wystarczy powiedzieć, że do przerwy ełkaesiacy mieli tylko dwa rzuty rożne i jeden wolny.
W drugiej połowie spotkanie było bardziej wyrównane, a ełkaesiacy kilka razy byli blisko przeprowadzenia groźnej kontry. Bez duetu Adrian Kasztelan - Szymon Salski, który specjalizuje się w tego typu akcjach wyglądało to jednak źle. Podobnie zresztą jak cała gra ŁKS, który w ciągu całego meczu nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę GKS.
Na tle pierwszoligowego rywala pozytywnie wypadli Marcin Zimoń i Paweł Hajduczek, a w drugiej połowie pozytywnym bohaterem był bramkarz Adam Sekuterski, który popisał się dwoma wspaniałymi interwencjami, ratując w ten sposób łodzian od wyższej porażki. Porównując grę Przybylskiego i Sekuterskiego wydaje się zresztą, że bliżej pierwszego składu jest ten drugi.
ŁKS kolejny sparing rozegra w środę. GKS w przyszłym tygodniu wyjeżdża z kolei na zgrupowanie do Turcji, a przed wyjazdem czeka go jeszcze gra kontrolna z Zagłębiem Sosnowiec. W Bełchatowie wciąż czekają na przyjazd Alexisa Norambueny, który - jak już informowaliśmy - jest blisko podpisania kontraktu z klubem.
8 lutego 2014 godz.12:00 - Gutów Mały
Wilusz (27.)
ŁKS:
Przybylski (46. Sekuterski) - Słyścio (46. Jankiewicz), Zimoń, Ślęzak,
Mordalski (40. Waleńcik) - Surowiec, Adamski (46. Mordalski, 65.
Adamski), Hajduczek, Okoński, Sarafiński - Patora.
PGE GKS: Malarz (46. Lenarcik, 70. Baranowski) - Basta (65. Turniak), Wilusz (65. Flis), Witasik, Szymorek - Sawala, Baran, Mateusz Mak (65. Zięba), Wacławczyk - Prokić, Michał Mak (65. Szymański).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz