Mecz poprzedziła minuta ciszy dla uczczenia ofiar trzęseinia ziemii i tsunami w Japonii.
W
piątkowy wieczór na boisku lidera I ligi gościła poznańska Warta,
jedyny zespół, który wiosną zdobył komplet punktów. Mimo obaw związanych
z licznym absencjami w jedenastce gospodarzy, Łódzki Klub Sportowy od
samego początku ruszył do frontalnego ataku. Pierwsze dziesięć minut
obfitowało w okazje strzeleckie. Najbliżej zdobycia gola był Jakub
Kosecki, lecz jego ekwilibrystyczne uderzenie zostało zatrzymane przez
obrońców na linii bramkowej. Kilka nieźle zapowiadających się akcji
oskrzydlających kończyły z kolei niedokładne dośrodkowania.
Bledzewskiego wyręczali obrońcy, lecz on sam także dał popis sporych
umiejętności w 17. minucie, kiedy to wypiąstkował świetny strzał głową
Rafała Kujawy. Gra łodzian nie pozostawiała wiele do życzenia – szybkie,
kombinacyjne akcje, a przede wszystkim ambitna walka o każdą piłkę
podobała się kibicom, lecz nie przynosiła wymiernego efektu w postaci
gola. Groźne uderzenia Romańczuka z rzutu wolnego oraz Koseckiego z
woleja nie znalazły drogi do bramki. Po pół godzinie gry w dogodnej
sytuacji znaleźli się "Zieloni" – rzut wolny z prawej strony boiska
wykonywany przez Pawła Iwanickiego wylądował jednak w rękawicach
Bogusława Wyparły.
W
ostatnich minutach pierwszej części spotkania Rycerze Wiosny zwolnili
nieco tempo. Dotychczasowe dynamiczne zrywy zostały zastąpione przez
długie ataki pozycyjne – cały czas jednak grę kontrolowali łodzianie.
ŁKS nie stwarzał mimo to sytuacji bramkowych. Serca zabiły mocniej
kibicom jeszcze w doliczonym czasie gry, gdy skiksował Bledzewski. Na
szczęście dla gości jego błąd naprawili obrońcy, którzy zablokowali
strzał Koseckiego, a tuż po tym sędzia odgwizdał koniec pierwszej
połowy.
Po
przerwie nastąpił dość długi przestój, ŁKS przestał stwarzać sobie
sytuacje podbramkowe, Warciarze zaś skupili się na defensywie. Dopiero w
drugim kwadransie łodzianie odzyskali rytm gry i zaczęli ponownie
zagrażać bramce Bledzewskiego. Dwukrotnie groźnie ze stałego fragmentu
zagrywał Romańczuk, gorąco w polu karnym poznaniaków zrobiło się także
po serii rzutów rożnych – ŁKS wciąż jednak nie był w stanie zmusić
golkipera Warty do kapitulacji. Zakotłowało się za to w „szesnastce”
gospodarzy – Krzysztof Gajtkowski dwukrotnie uderzał z boku pola
karnego, powstrzymał go jednak Bodzio W., a dobitkę zablokowali obrońcy.
Kolejne minuty upływały na walce w środku pola – nieliczne składne
akcje kończyły się zazwyczaj w okolicach dwudziestego metra. Oba zespoły
ożywiły się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach – strzał Klepczarka
sprzed pola karnego o centymetry minął spojenie słupka z poprzeczką,
zaś Mięciela uprzedził Andrzej Bledzewski. Warta odpowiedziała
nieudanymi próbami Gajtkowskiego, a na tablicy wyników wciąż widniał
bezbramkowy rezultat. W doliczonym czasie gry ukarany drugą żółtą kartką
został Klepczarek, lecz nawet w osłabieniu ŁKS nie ustawał w atakach.
Tuż przed końcowym gwizdkiem znakomity strzał głową Mowlika obronił
instynktownie Bledzewski, ratując tym samym punkt dla swojej drużyny.
Choć
gospodarze naciskali, nie udało im się sforsować poukładanej obrony
Warty. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, który nie może zadowalać
lidera tabeli.
ŁKS Łódź – Warta Poznań 0:0
ŁKS: Wyparło
– Gieraga (75. Mowlik), Kaczmarek, Woźniczka, Łabędzki – Kosecki,
Romańczuk (87. Pawlak), Kujawa (69. Golański), Klepczarek, Bykowski –
Mięciel (k)
Warta:
Bledzewski – Kieruzel (k), Bartkowiak, Jasiński, Kosznik – Białożyt
(69. Scherfchen), Iwanicki, Ngamayama, Marciniak - Gajtkowski, Reiss
(90. Wojciechowski)
Żółte kartki: Kosecki, Klepczarek - Gajtkowski, Ngamayama, Bartkowiak Scherfchen, Marciniak
Czerwona kartka: Klepczarek (90., za drugą żółtą)
Widzów: 4125
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz