Absolutny hit 23. kolejki pierwszej ligi poprzedziła minuta ciszy ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
Ełkaesiacy,
podobnie jak w poprzednich spotkaniach, od samego początku ruszyli do
ataku. Już w 2. minucie gry po wyśmienitym podaniu Bartosza Romańczuka w
słupek trafił Rafał Kujawa, potwierdzający tym samym, że ostatni mecz w
Bogdanką nie był tylko jednorazowym wyskokiem. Groźnie uderzali także
Kaczmarek oraz Mączyński, choć najbliżej zdobycia bramki byli goście.
Dariusz Łatka stanął w 8. minucie przed pustą bramką, uderzył jednak
wysoko nad poprzeczką. Pierwszy kwadrans mógł się podobać - szybka gra
oraz liczne sytuacje bramkowe z obu stron zapewniły sporo emocji licznie
zgromadzonym kibicom z Łodzi i Bielska-Białej.
W
14. minucie po raz kolejny gorąco zrobiło się pod bramką strzeżoną
przez Bogusława Wyparłę. Oko w oko stanął z nim Adam Cieśliński, lecz
jego uderzenie było zbyt słabe by zaskoczyć łódzkiego bramkarza.
Największe zagrożenie Rycerze Wiosny stwarzali po dośrodkowaniach –
najpierw Kaczmarek dośrodkował na głowę Bykowskiego, a piłka o
centymetry minęła bramkę Zajaca, chwilę później zaś, po rzucie rożnym,
strzał Kujawy w sobie tylko znany sposób sparował słowacki bramkarz
Podbeskidzia. Kolejne crossowe podania przyniosły strzały Gieragi i
Kaczmarka, żaden z nich jednak nie znalazł drogi do siatki. Po pól
godzinie dobrej gry z obu stron tempo akcji nieco zmalało . Ataki
pozycyjne kończyły się w okolicach dwudziestego metra, a zarówno Wyparło
jak i Zajac wreszcie zyskali chwile wytchnienia. Przestój w
poczynaniach liderów I ligi przerwało Podbeskidzie. Świetny rajd lewą
stroną Ziajki zakończyło nieudane dogranie wzdłuż bramki, które
przechwycił Wyparło. Od razu odgryzł się ŁKS, lecz wolej Kaczmarka
powędrował wysoko nad poprzeczką.
Początek
drugiej odsłony to delikatna zamiana ról – tym razem serię stałych
fragmentów wykonywało Podbeskidzie. Rzuty rożne i wolne stwarzały jednak
o wiele mniej niebezpieczeństwa, aniżeli te bite przez Romańczuka i
Kaczmarka w pierwszych czterdziestu pięciu minutach. Gospodarze też
mieli bramkowe okazje, lecz ani Kujawa, ani Bykowski nie zdołali
wykończyć szybkich ataków. Wspaniałej okazji nie wykorzystał także Kłus,
którego plasowane uderzenie w róg bramki pewnie obronił Zajac. Na
kolejne okazje kibicom przyszło czekać aż do 70. minuty. Sprzed pola
karnego huknął Klepczarek, jednak świetny strzał końcówkami palców
sparował fenomenalny Zajac. Po chwili znów przed szansą stanęli
ełkaesiacy, ale z mocno bitą w pole karne piłką minął się Kujawa, strzał
zamykającego akcję Bykowskiego zablokował z kolei obrońca Podbeskidzia.
Gra ożywiła się tylko na chwilę – im bliżej końca meczu, tym bardziej
widoczne było wyrachowanie i chęć utrzymania remisu. Serca zadrżały
jeszcze w końcówce, gdy bardzo blisko strzelenia bramki byli Kłus, a
także… Zajac, który dość niefortunnie interweniował po dośrodkowaniu
Koseckiego.
Do końca meczu wynik nie uległ już zmianie, a batalia dwóch najlepszych jak dotąd drużyn I ligi zakończyło się remisem.
ŁKS Łódź – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:0
ŁKS:
Wyparło – Gieraga, Łabędzki, Klepczarek, Woźniczka (43. Mowlik) –
Kaczmarek (83. Kosecki), Mączyński, Kłus, Romańczuk, Kujawa – Bykowski
Podbeskidzie:
Zajac – Osiński, Konieczny, Dancik, Koman – Łatka, Cienciała, Kołodziej
(72. Rogalski), Ziajka – Cieśliński (66. Pateja), Demjan (89.
Malinowski)
Żółte kartki: Kłus (81.), Łabędzki (92.) - Łatka (36.), Dancik (92.), Rogalski (93.)
Widzów: 6684
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz