----ŁÓDŹ MOIM MIASTEM ŁKS MOIM ŻYCIEM-------*1908-2015*-------107 LAT TRADYCJI----
OSTATNI MECZ: 3 maja 2015 (III Liga) Polonia Warszawa – ŁKS Łódź 1:2 (0:1) / Bramki: Arłukowicz 74 - Sarafiński 14, Martins 87 (kar.)
Najbliższy mecz:
6 maja 2015 godz.18:00 (III liga)
ŁKS Łódź - Lechia Tomaszów Mazowiecki

poniedziałek, 20 października 2014

Andrzej Kretek: Ja nie lubię tak grać.

dcs_0633
Postawę swoich zawodników w dzisiejszym meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki (1:1) skomentował trener zespołu Łódzkiego Klubu Sportowego – Andrzej Kretek, który po ostatnim gwizdku arbitra zgodził się porozmawiać z dziennikarzami.

Łukasz Staroń mówił, że zabrakło wam dzisiaj tylko szczęścia. Zgodzi się pan z tym?

Andrzej Kretek: Zabrakło szczęścia, ale nie możemy wszystkiego opierać na szczęściu zamiast na grze. Musimy wykorzystywać swoje sytuacje, a nie czekać na gwizdek sędziego. Ja nie lubię tak grać, bo przez to często są kłopoty – komuś wyjdzie strzał życia, sędzia czegoś nie zauważy i tracimy bramkę. Trzeba wykorzystywać sytuacje, doprowadzić do stanu 3:0 dla nas, a wtedy nawet strata gola w końcówce nie zrobi nam krzywdy.

Groźne sytuacje zaczęliście stwarzać dopiero pod koniec spotkania.

A.K.: No bez przesady, mieliśmy okazje strzeleckie przez całe spotkanie. Ale takie sytuacje jak miał Tomek Kowalski to po prostu musimy wykorzystywać. Szkoda, że tak się skończył mecz, bo mogliśmy go wygrać. Ale z drugiej strony za dużo piłek tracimy w środku pola, po wymienieniu trzech czy czterech podań, dlatego konstruujemy mniej sensownych akcji niż możemy. Na razie po meczu jestem jeszcze trochę „zagotowany”, ale ciężko się uspokoić, kiedy w samej końcówce znowu uciekają nam dwa punkty!

Utrzymanie zdobytego już w 2. minucie prowadzenia dawało wam zwycięstwo.

A.K.: Ja myślę, że za szybko strzeliliśmy tę bramkę, to nas uśpiło. Ostrzegałem piłkarzy w przerwie, tłumaczyłem, że musimy iść za ciosem i zdobyć drugą, trzecią bramkę, a nie czekać na to co „wyjdzie”. No i wyszło właśnie to – straciliśmy bramkę z niczego!

Dzisiaj znowu zawiodły skrzydła.

A.K.: Ja próbuję różnych ludzi na skrzydłach. Od razu nie da się idealnie dopasować piłkarza do pozycji. Wciąż nad tym pracujemy.

Czy Tomasz Kowalski nie powinien pojawić się na boisku wcześniej? Był dzisiaj jednym z najlepszych piłkarzy w ŁKS-ie.

A.K.: No tak, ale on trenuje z drużyną dopiero pół tygodnia, nie wiedziałem na ile minut starczy mu sił. Artur Golański na przykład trenuje tydzień dłużej i starczyło mu „pary” na pięćdziesiąt minut. Nie mogłem sprawdzić w jakiej dyspozycji są ci piłkarze, bo nie mamy drugiej drużyny, a sam trening nigdy nie zastąpi gry w meczu, nawet w zespole rezerw.

Gdyby nie ten rzut wolny dla gości w ostatniej minucie meczu, bylibyśmy teraz w innych nastrojach…

A.K.: Nie wiem jak to dokładnie było, z ławki widziałem, że piłkę wstrzeloną w nasze pole karne można było wybić wcześniej. Mam tę sytuację nagraną, przeanalizuję ją na spokojnie. Straciliśmy bramkę z bardzo bliskiej odległości, może trzeba było wyjść do tej wrzutki? Nie wiem, może wtedy byśmy utrzymali wynik 1:0 do końca meczu…

Nie ma pan pretensji do sędziego, za taką interpretację wydarzeń z ostatniej minuty? Wiele osób uważa, że to nie był faul.

A.K.: Nie chcę dyskutować z decyzją sędziego. To teraz nic nie da. Sędzia gwizdnął rzut wolny, więc powinniśmy grać dalej i skutecznie bronić.

Wcześniej świetną sytuację zmarnował Łukasz Staroń. Mógł się inaczej zachować pod bramką rywala, jak pan myśli?

A.K.: Zawsze można się inaczej zachować i też nie ma gwarancji, że się uda trafić. Ja myślę, że najlepszą okazję zmarnował Tomek Kowalski, już o tym mówiłem. Miał idealną sytuację – piłka ustawiona na 16. metrze, wystarczyło kopnąć w światło bramki, na drodze nie było przecież żadnych przeciwników. Szkoda, ale tak czasami jest.

Do końca rundy zostały wam trzy mecze, straty do liderującego Radomiaka Radom już na pewno nie odrobicie.

A.K.: Nie wiem co mam odpowiedzieć. Próbujemy w każdym meczu grać o zwycięstwo, nie wychodzimy na boisko i nie czekamy co zrobią rywale! Staramy się atakować, wychodzić z inicjatywą. Raz to wygląda lepiej, a raz gorzej. Zwróćcie też uwagę na to, że nie przegraliśmy jeszcze meczu odkąd przejąłem drużynę. Nie kalkuluje ile mamy punktów straty, ale staram się, żeby każde spotkanie wyglądało jak najlepiej. Zostały nam jeszcze trzy i trzeba zrobić wszystko, żeby je wygrać. Albo chociaż większość z nich.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz