Na początek spójrzmy z nieco innej strony na
wczorajsze spotkanie III ligi, w którym Łódzki Klub Sportowy zmierzył
się z walczącym o utrzymanie WKS-em Wieluń.
Zamknięta Galera
To było wiadome już od pewnego czasu – pierwszy mecz nowej rundy łodzianie rozegrają na swoim boisku przy zamkniętej „Galerze. Na obecność sympatyków ŁKS-u na trybunie położonej wzdłuż alei Unii Lubelskiej nie zgodziła się wojewoda Joanna Chełmińska, która w ten sposób ukarała klub za odpalenie środków pirotechnicznych podczas jesiennego spotkania z Bronią Radom. Mecz obserwowało więc 500 kibiców z wypełnionej po brzegi tymczasowej Trybuny A. Warto też zauważyć, że chyba po raz pierwszy w historii „młyn” dopingujący piłkarzy ulokował się przy jednym z jej krańców.
Czekamy na karetkę
Prawdziwym „szczęściem w nieszczęściu” był fakt, że przez decyzję
wojewody na stadion przy al. Unii 2 mogło przybyć tylko niespełna pół
tysiąca widzów. Doszło bowiem do niecodziennej sytuacji – z przyczyn
niezawinionych przez organizatorów ambulans zabezpieczający spotkanie
pojawił się na obiekcie dopiero na pół godziny przez pierwszym gwizdkiem
sędziego. Przepisy prawa zabraniają wpuszczania widzów bez obecności
pogotowia, dlatego też kibice oraz dziennikarze, którzy przybyli na mecz
wcześniej, musieli oczekiwać na otwarcie bramy. Jednak przez wzgląd na
ograniczoną liczbę widów wchodzenie na trybunę przebiegło szybko i
sprawnie – zanim piłkarze rozpoczęli mecz, wszyscy byli już na swoich
miejscach.
Bez „Choinki” na ławce
Dziennikarze, którzy przed meczem otrzymali składy obu drużyn, ze
zdziwieniem spostrzegli, że jako trener zespołu gospodarzy figuruje
Dariusz Bratkowski – asystent Marka Chojnackiego. Natychmiast rozgorzała
dyskusja na temat trzymanej przez władze klubu w tajemnicy zmiany na
stanowisku szkoleniowca, które na szczęście okazały się zupełnie
nieprawdziwe. Popularny „Choinka” musiał zostać w domu z powodu ostrego
zapalenia płuc. Na szczęście asystent Bratkowski zastąpił pierwszego
trenera w godny sposób – co dokumentuje korzystny dla ŁKS-u wynik meczu.
Nowy Rodrigo Carbone
Jeden z nowych piłkarzy ŁKS-u – brazylijski pomocnik Mauricio Martins
– szybko zyskuje sympatię kibiców swoją postawą na boisku. Ma za sobą
niezły występ w Kleszczowie w poprzedniej kolejce, a w sobotę to właśnie
on zainicjował akcję łodzian, po której zwycięskiego gola zdobył Łukasz
Staroń. Fani zwrócili uwagę na dobre wyszkolenie techniczne
ciemnoskórego piłkarza i od razu zaczęli porównywać go do Rodrigo
Carbone – zawodnika z Kraju Kawy, który zdobył z „Rycerzami Wiosny”
tytuł mistrzowski w 1998 roku. Miejmy nadzieję, że nowy Brazylijczyk
zapisze się w pamięci sympatyków naszego klubu nie tylko boiskowym
pseudonimem, nawiązującym do starszego kolegi, ale także efektownymi
zagraniami.
Plebiscyt ŁKSFANS
W przerwie sobotniego meczu na murawie odbyła się wyjątkowa
uroczystość – przedstawiciele Stowarzyszenia Kibiców wręczyli pamiątkowe
statuetki zwycięzcom Plebiscytu ŁKSFANS 2014 w kategoriach sportowych:
najlepszy piłkarz (Marcin Zimoń), koszykarka roku (Natalia Danych),
koszykarz roku (Patryk Wal), trener roku (Grzegorz Goliński – sekcja
boksu), działacz roku (Mariusz Przybyła, członek zarządu SK ŁKS, Radny
Rady Miasta) oraz kategoriach kibicowskich: osiedle roku (Stare
Polesie), Fan Club roku (Aleksandrów Łódzki), zdjęcie roku (Jareczek),
oprawa roku (Grupa Galera Warriors), flaga roku (ŁKS Łódź – Bóg, Honor,
Ojczyzna), graffiti roku (Stare Polesie) i kibicowska akcja roku (SK ŁKS
za „Wigilię z kibolami”). Wszyscy nagrodzeni zgodnie podkreślili, że
pomimo niewielkiej wartości materialnej statuetki są dla nich wyjątkowe –
o ich przyznaniu decydowali bowiem kibice, którzy są najbardziej
wymagającymi jurorami.
Pechowy strzelec Staroń
Jak zostało już wspomniane, bramkową akcję zainicjował Mauricio
Martins, egzekutorem był natomiast napastnik Łukasz Staroń. Niestety,
piłkarz wczorajszego meczu nie będzie mógł zaliczyć do szczególnie
udanych. Od razu po oddaniu strzału padł bowiem na murawę, a koledzy z
drużyny, którzy podbiegli do niego z gratulacjami, zaczęli wołać pomoc
medyczną. Widzom zgromadzonym na stadionie wydawało się przez chwilę, że
Staroń nabawił się kontuzji nieporadnie celebrując bramkę, jednak
materiał zarejestrowany przez ŁKSFANS TV udowadnia, że napastnika
łodzian zwalił z nóg jeden z obrońców rywali. Piłkarz WKS-u z numerem 6 –
Paweł Dubiel – trafił Staronia w kostkę dosłownie ułamek sekundy po
tym, jak zdołał on oddać celny strzał. Dla strzelca bramki mecz
zakończył się w 55. minucie, bowiem ból nie pozwalał nie tylko na dalszą
grę, ale nawet swobodne poruszanie się. Miejmy nadzieję, że kontuzja
Łukasza nie okaże się groźna i piłkarz szybko wróci do pełnej
dyspozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz