Dzięki
przekonującemu zwycięstwu z LKS-em Mierzyn piłkarze Łódzkiego Klubu
Sportowego w sobotnie popołudnie zapewnili sobie awans do III ligi.
Ełkaesiakom do realizacji najważniejszego w tym sezonie celu brakowało jednego punktu, ale ponieważ na al. Unii Lubelskiej 2 zjawił się outsider IV ligi (zaledwie 8 punktów na koncie), żaden z sympatyków biało-czerwono-białych nie dopuszczał do siebie myśli o stracie punktów i to nawet pomimo absencji kilku ważnych piłkarzy.
Przez większą część spotkania ŁKS prezentował się na boisku pewnie,
dynamicznie i raz po raz stwarzał zagrożenie pod bramką gości.
Najsłabsza drużyna w lidze grała niezwykle ambitnie (w nagrodę cieszyła
się z jednej bramki), ale była tylko tłem dla rozpędzanej ekipy trenera
Wojciecha Robaszka. Dobrze, że ŁKS nie zlekceważył rywala i do
sobotniego pojedynku podszedł na serio. Dzięki temu obejrzeliśmy aż
sześć goli „Rycerzy Wiosny” i kilka naprawdę ciekawych akcji.
Niemal całe pierwsze dwa kwadranse, choć upłynęły pod dyktando
ełkaesiaków, nie przyniosły goli. Dwukrotnie w dogodnej sytuacji znalazł
się Michał Zaleśny, a bramkarza rywali starali się zaskoczyć z dystansu
Patora, Kasztelan i Mordalski (ten ostatni trafił ok. 20 minuty w
słupek). Mateusz Olczyk skapitulował jednak dopiero w 29. minucie.
To wtedy znakomitą pracę na lewej stronie boiska wykonał Michał
Mordalski, który wymanewrował w okolicach narożnika jednego z rywali, a
potem zacentrował piłkę prosto „na nos” Adama Patorę, z czego napastnik
ŁKS-u skrzętnie skorzystał efektowną główką zdobywając pierwszą bramkę.
Co ważne, przed przerwą gospodarze jeszcze dwukrotnie cieszyli się z
celnych trafień.
W 40. minucie przełamał się Michał Zaleśny wykorzystując daleki
wyrzut z autu Adriana Filipiaka i uderzając z kilku metrów pod
poprzeczkę. Tuż zaś przed gwizdkiem zwiastującym zakończenie pierwszej
połowy łodzianie popisali się swoją firmową akcją – z rzutu rożnego
znakomicie zacentrował Adrian Kasztelan, a Paweł Hajduczek uderzeniem
głową nie dał szans bramkarzowi drużyny z Mierzyna.
Zaraz po zmianie stron ŁKS nieco spuścił z tonu, choć i w tym
fragmencie spotkania mógł pokusić się o kolejne bramki. Próby Adama
Patory (ładnie przymierzył z dystansu) i Mordalskiego albo bronił
golkiper przyjezdnych, albo mijały cel. Swoją szansę mniej więcej po
godzinie gry mieli także goście, ale Łukasz Olczyk przegrał pojedynek
sam na sam z Adamem Sekuterskim, który zmienił w przerwie Konrada
Przybylskiego (temu, w pierwszej połowie znów przydarzył się jeden
poważny błąd, na szczęście bez konsekwencji).
Ostre strzelanie przy al. Unii Lubelskiej 2 rozpoczęło się na nowo od
65. minuty. Po miękkiej centrze Kasztelana, sprytem wykazał się Marcin
Zimoń zagrywając piłkę do niepilnowanego Hajduczka, a pomocnik ŁKS-u z
najbliższej odległości zdobył czwartego gola. Po chwili bliski szczęścia
po kolejnej świetnej centrze Kasztelana był Szymon Salski, ale główka
naszego stopera okazała się niecelna.
Zdecydowana przewaga uśpiła czujność lidera, a to zemściło się w 80.
minucie, gdy rozluźnienie w szykach obronnych ełkaesiaków wykorzystali
ambitni goście. Wprowadzony w drugiej połowie Rafał Sobierski efektownie
wymanewrował łódzką defensywę przerzucając piłkę nad jednym z naszych
stoperów, a potem z kilku metrów nie dał najmniejszych szans
Sekuterskiemu.
Strata gola rozłościła łodzian, którzy w końcówce zdobyli jeszcze
dwie kolejne bramki. Najpierw w 86. minucie po dalekim podaniu
Mordalskiego, bramkarza przyjezdnych wyprzedził Adam Patora i z
ekwilibrystycznej pozycji, uderzając futbolówkę z powietrza, podwyższył
prowadzenie. Sympatycy najstarszego łódzkiego klubu liczyli, że ich
ulubieńcy zdołają zdobyć jeszcze jedną bramkę, tym samym w rubryce –
liczba strzelonych goli – zapisując setne w tym sezonie trafienie. Udało
się, bo w po błędzie jednego z obrońców gości sędzia podyktował rzut
karny, a Adrian Kasztelan pewnym uderzeniem ustalił wynik spotkania na
6:1.
ŁKS zagrał w sobotnie popołudnie ambitnie i z polotem (trzy lub
cztery razy podopieczni trenera Wojciecha Robaszka popisali się bardzo
efektownymi wymianami podań i sztuczkami technicznymi), zagrał w końcu
także bardzo skutecznie. Dzięki temu, już po 33. kolejce IV ligi łódzcy
kibice mogą radować się z awansu o klasę wyżej.
Ciesząc się z tego bardzo ważnego sukcesu warto już dziś zacząć myśleć o nowym sezonie.
Ciesząc się z tego bardzo ważnego sukcesu warto już dziś zacząć myśleć o nowym sezonie.
IV Liga 31 maja 2014 15:00 - Łódź
ŁKS Łódź – LKS Mierzyn 6:1 (3:0)
Patora 29 Sobierski 80
Patora 29 Sobierski 80
Zaleśny 38
Hajduczek 43,65
Patora 86
Kasztelan 89 (karny).
LKS Mierzyn: M. Olczyk (46 Olejnik) – Wagner, Cieślik, Molenda, Herk (27 Kopa), Pawlak (46 Marosek), Ł. Olczyk, Misztela, Gawiński (85 Stanisławski), Cichoń (63 Sobierski), Jonczyk.
LKS Mierzyn: M. Olczyk (46 Olejnik) – Wagner, Cieślik, Molenda, Herk (27 Kopa), Pawlak (46 Marosek), Ł. Olczyk, Misztela, Gawiński (85 Stanisławski), Cichoń (63 Sobierski), Jonczyk.
ŁKS: Przybylski (46 Sekuterski) – Zimoń, Salski, Adamski (70 Surowiec), Filipiak, Mordalski, Hajduczek, Majcherowicz (55 Bielicki), Kasztelan, Zaleśny (59 Kopa), Patora.
Żółte kartki: Hajduczek, Zaleśny.
Sędziował: Majkowski.
Widzów: 2068.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz