Do
trzech razy sztuka! Piłkarze Łodzkiego Klubu Sportowego w sobotę udanie
zrewanżowali się za dwie poprzednie porażki w meczach z poddębickim
Nerem. Na ciężkim terenie w Byczynie łodzianie wygrali 1:0, a bramkę na
wagę trzech punktów zdobył Aleksander Ślęzak.
Ełkaesiacy do spotkania podeszli mocno
zmotywowani. Chcieli bowiem nie tylko zrewanżować się za wcześniejsze
przegrane z dzisiejszym rywalem, ale również zmazać plamę po mało udanym
występie przed własną publicznością przeciwko Warcie Działoszyn w
ubiegłą niedzielę. Niepewność co do postawy ŁKS-u dodatkowo potęgowała
nieobecność najlepszego asystenta w drużynie, Adriana Kasztelana, który
musiał pauzować za żółte kartki.
Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze. W
5 minucie z rzutu wolnego uderzał Witold Ziober, ale piłka trafiła
jedynie w mur pieczołowicie ustawiony przez Konrada Przybylskiego.
Ełkaesiacy próbowali odpowiadać atakami ze skrzydeł, ale nie ułatwiała
im tego nasiąknięta od obfitych opadów deszczu murawa. Największe
zagrożenie bramki Neru następowało ze strony Pawła Hajduczka, który pod
nieobecność Kasztelana był etatowym egzekutorem stałych fragmentów gry. W
18 minucie właśnie były zawodnik Symferopola i Sioni Bolnisi uderzył
mocno z rzutu wolnego, ale bramkarz gospodarzy Maciej Marciniak końcami
palców zdołał odbić piłkę w bok. Na kolejną groźną akcję kibice czekali
aż do 37 minuty meczu. Po nieporozumieniu między jednym z defensorów
ŁKS-u a Konradem Przybylskim futbolówka zmierzała już do pustej bramki,
ale na szczęście w porę zdołał ją wybić wracający do defensywy Szymon
Salski. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem bezbramkowym, ale
odrobinę lepsze wrażenie sprawiali gospodarze.
W drugiej części gry mecz zrobił się bardziej otwarty. Widać było, że
obie drużyny nie zadowolą się jednym punktem i postarają się zawalczyć o
pełną pulę. Na początku drugiej połowy strzałem z dystansu Konrada
Przybylskiego próbował zaskoczyć Joachim Pabjańczyk, ale golkiper ŁKS-u
pewnie złapał piłkę. Ełkaesiacy starali się mozolnie konstruować akcje
ofensywne, ale zazwyczaj kończyły się one w okolicach pola karnego
gospodarzy. W 73 minucie bliski szczęścia był Dawid Sarafiński, lecz
jego sprytne uderzenie z dystansu wylądowało jedynie na poprzeczce. 2
minuty później łodzianie prowadzili już jednak 0:1. Bramka padła w
typowy sposób dla ełkaesiaków – ze stałego fragmentu gry. Z rzutu
rożnego precyzyjnie dośrodkował Paweł Hajduczek, a głową piłkę do siatki
skierował po raz kolejny w tej rundzie Aleksander Ślązak. Od tego
momentu Ner jeszcze większymi siłami zaatakował bramkę ŁKS-u, a to
sprawiło, że łodzianie w końcówce mogli podwyższyć prowadzenie po jednej
z licznych kontr. Najbliżej szczęścia był Paweł Hajduczek, który silnie
uderzył z dystansu, a piłka po rykoszecie od jednego z obrońców po raz
drugi tego dnia wylądowała na poprzeczce. Mimo sporej determinacji ze
strony gospodarzy, ełkaesiacy do końca meczu nie dali już sobie odebrać
prowadzenia.
Zwycięstwo z silnym rywalem cieszy, ale
styl, w jakim zaprezentowali się łodzianie, nikogo nie mógł rzucić na
kolana. Najważniejsze są jednak trzy punkty, bo kolejne oczka w ligowej
tabeli przybliżają ŁKS do upragnionego awansu do 3. ligi.
IV liga 17 maja 2014 godz.13:00 - Byczyna
Aleksander Ślęzak (75.)
Ner: Marciniak –
Owczarek, Czekalski, Piórkowski – Ziober, Woźniak, Jesionowski (82.
Makowski), Jarczewski (77. Pawlikowski), Pabjańczyk – Gilarski (58.
Pałczyński), Stajewski (59. Rachubiński).
ŁKS: Przybylski – Słyścio,
Salski, Zimoń, Filipiak – Jurkowski (68. Kopa), Ślęzak (83. Surowiec),
Hajduczek, Sarafiński – Patora (90. Mordalski), Zaleśny.
Żółte kartki: Jarczewski, Pawlikowski – Hajduczek, Zimoń, Salski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz