Bezbramkowym
remisem zakończyło się zaplanowane na Wielką Sobotę spotkanie Zawiszy
Pajęczno z Łódzkim Klubem Sportowym. Lider podzielił się punktami z
ósmym zespołem w tabeli, choć jak stwierdził Konrad Przybylski, była to
dla łodzian bardziej strata dwóch punktów, niż wywalczenie jednego.
W Pajęcznie, mieście oddalonym od Łodzi o
około sto kilometrów, świąteczne wyciszenie przyszło w tym roku trochę
później niż zwykle. Jeszcze w Wielką Sobotę królowała tu piłka nożna, bo
miejscowy Zawisza zmierzył się z Łódzkim Klubem Sportowym, co wybiło
niektórym z głowy pozostanie w zaciszach własnych domów. Mecz sprowadził
na piłkarski obiekt rekordową liczbę widzów kibicujących gospodarzom, a
także sporą, około trzystuosobową grupę fanatyków gości. Ci drudzy po
ostatnim gwizdku arbitra nie mogli wracać do siebie zadowoleni.
Od pierwszych minut spotkanie nie
układało się po myśli podopiecznych Wojciecha Robaszka, którzy pozwolili
gospodarzom na prowadzenie gry i uzyskanie (przynajmniej optycznej)
przewagi. Chociaż przez większość czasu mogliśmy oglądać „kopaninę” w
środku pola, to jednak zespół prowadzony przez Jacka Berensztajna
potrafił dłużej utrzymywać się przy piłce, utrudniając łodzianom jej
odbiór i rozgrywanie kontrataków, w wyniku czego jak już wędrowała ona w
czyjeś pole karne, to zazwyczaj gości. Dopiero po drugim kwadransie
udało nam się doczekać groźnej sytuacji stworzonej przez
biało-czerwono-białych, bo po wrzutce z wykonywanego przez Adriana
Kasztelana rzutu wolnego, do futbolówki próbował dojść Marcin Zimoń,
jednak ani on, ani sekundę później Aleksander Ślęzak nie byli w stanie
skierować jej do bramki strzeżonej przez Dawida Wnuka. Szybka odpowiedź i
wywalczony przez gospodarzy stały fragment gry również nie przyniosły
oczekiwanych rezultatów, bo Bartłomiej Piłatowski posłał piłkę w bok
siatki i tak oto, po jeszcze jednym, niecelnym uderzeniu Szymona
Salskiego, przy bezbramkowym remisie zawodnicy zeszli do szatni.
Początek drugiej części spotkania nie
przyniósł zmiany w postawie obu drużyn na boisku i nadal stroną
przeważającą wydawali się być gospodarze, którzy już w czterdziestej
siódmej minucie bliscy byli objęcia prowadzenia. Dariusz Krężel urwał
się na samym środku przeciwnikom i znalazł sam na sam z Konradem
Przybylskim, którego świetna interwencja, a potem szybka reakcja jednego
z jego kolegów, pozwoliły uchronić łodzian przed stratą gola. Jednak
wraz z upływem czasu to goście zaczynali prezentować się coraz lepiej,
by po wprowadzeniu Michała Zaleśnego w siedemdziesiątej minucie zacząć
wreszcie odważnie atakować rywala i przejąć pałeczkę. Mimo to bramek się
nie doczekaliśmy, bo Paweł Hajduczek strzelał ponad poprzeczką, zaś
wychodzącego sam na sam Zaleśnego powstrzymał Dawid Wnuk. Kibicom ŁKS w
ostatnich sekundach meczu mogło jeszcze stanąć serce, bo piłkę chyba
każdy widział już w ich siatce, jednak po raz kolejny dał o sobie znać
Konrad Przybylski, swój udział dołożył Szymon Salski i ostatecznie
bezbramkowo zakończyło się całe spotkanie.
- Generalnie w Pajęcznie straciliśmy
dwa punkty, bo naszym założeniem było zwycięstwo. Z drugiej strony
trzeba szanować ten jeden, zdobyty na wyjeździe – powiedział po ostatnim
gwizdku arbitra Przybylski. – Staraliśmy się realizować założenia
trenera. Cały zespół chciał wygrać ten mecz, daliśmy z siebie wszystko,
ale przeciwnik w zasadzie skupił się na obronie i wyprowadzaniu kontr, a
ciężko jest w takiej sytuacji skonstruować akcje podbramkowe. Ofensywa
stworzyła sobie kilka sytuacji, ale to zabrakło szczęścia, to paru
centymetrów, to dobrze interweniował bramkarz rywali… Jestem pewien, że w
następnych meczach będziemy bardziej skuteczni z przodu – dodał golkiper gości.
W podobnym tonie wypowiadał się Radosław Surowiec, podkreślając, że do spotkania łodzianie podeszli na sto procent. -
Zabrakło trochę dynamiki i sytuacji podbramkowych. Szkoda okazji
Michała Zaleśnego, ale remis na wyjeździe też nie jest złym wynikiem.
Teraz należy zapomnieć o tym meczu i skupić się na kolejnym pojedynku
– tłumaczył. Na wyciągnięcie wniosków i wspomniane skupienie zawodnicy
Łódzkiego Klubu Sportowego nie mają wiele czasu. Następny pojedynek
rozegrają już w najbliższą środę z Mazovią Rawa Mazowiecka, z którą
przyjdzie im się zmierzyć po raz pierwszy w tym sezonie. Zespół ten w
rundzie jesiennej na dwie kolejki wycofał się z ligi akurat w tym
okresie, gdy przypadało starcie z podopiecznymi Wojciecha Robaszka przed
własną publicznością.
IV liga 19 kwietnia 2014 godz.14:00 - Pajęczno
Zawisza Pajęczno – ŁKS Łódź 0:0
Zawisza: Dawid Wnuk –
Rafał Staszczyk, Ariel Okrzesik, Dawid Pałyska, Bartosz Wilkoszewski,
Kamil Piekielny, Damian Jasiński, Daniel Dymek, Bartłomiej Piłatowski
(’63; Tomasz Popiel), Michał Konecki, Sebastian Domoń (’8; Dariusz
Krężel).
ŁKS: Konrad Przybylski –
Piotr Słyścio, Szymon Salski, Marcin Zimoń, Aleksander Ślęzak (’88;
Michał Bielicki) – Radosław Jurkowski, Paweł Hajduczek, Adrian
Kasztelan, Radosław Surowiec, Damian Kopa (’60; Michał Mordalski) – Adam
Patora (’69; Michał Zaleśny).
Żółte kartki: Bartosz Wilkoszewski – Paweł Hajduczek.
Sędzia: Michał Kieszkowski (WS Piotrków Trybunalski).
Widzów: 1000 (w tym 320 z Łodzi).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz