czwartek, 24 kwietnia 2014
Sezon 2013/14: ŁKS - Mazovia Rawa Mazowiecka 5:0.
Piłkarze ŁKS-u nie zawsze rozpieszczają nas swoją grą, ale trzeba im przyznać, że solidnie gromadzą kolejne komplety punktów. W środowe popołudnie podopieczni trenera Robaszka rozgromili Mazovię Rawę Mazowiecką 5:0.
Z pierwszych czterdziestu pięciu minut gry warto wspomnieć zwłaszcza pierwszy kwadrans spotkania, bo to wtedy ełkaesiacy ostro zabrali się do pracy i stworzyli kilka dogodnych sytuacji do objęcia prowadzenia. Wykorzystali tylko jedną – w 12. minucie po rzucie rożnym egzekwowanym przez Kasztelana, na bramkę główkował Hajduczek, a choć golkiper gości odbił piłkę to jednak wobec dobitki Michała Zaleśnego był już bezradny.
Nieskuteczne natomiast okazały się strzały z dystansu Hajduczka i Sarafińskiego, a także dwie próby Jurkowskiego. Ta pierwsza z początku spotkania zakończyła się uderzeniem nad poprzeczką, ta druga (także po świetnym dograniu Sarafińskiego) przyniosła strzał, po którym futbolówka ominęła słupek bramki o centymetry.
Po zmianie stron ŁKS nie grał może dużo lepiej, ale znacznie skuteczniej, na co wpływ na równi ze staraniami samych ełkaesiaków miał ubytek sił gości. Zespół trenowany przez Roberta Wilka robił co mógł, aby toczyć z liderem IV ligi równorzędną walkę, ale był tylko tłem dla lidera, a wraz z upływem czasu był w stanie co najwyżej przeszkadzać gospodarzom i to przeszkadzać mało efektywnie.
W 48. minucie po kolejnej (której to już w tym sezonie?) świetnej centrze Kasztelana na listę strzelców wpisał się Hajduczek, celną główką nie dając Sadowskiemu najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Potem przez niespełna dwadzieścia minut z boiska wiało nudą (wyjąwszy z tego bombę z dystansu Słyścio i półwolej Filipiaka), ale w 66. minucie znów niespełna tysięczna widownia mogła cieszyć się z bramki łodzian.
To właśnie wtedy Michał Zaleśny popisał się znakomitym, niezwykle efektownym uderzeniem z okolic linii pola karnego, po którym futbolówka ominęła bramkarza, odbiła się od słupka, a następnie wylądowała w siatce. Zaleśny zaliczył drugie tego dnia trafienie i… zszedł z boiska, bo trener Robaszek postanowił przełamać strzelecką niemoc Adama Patory.
Najskuteczniejszy napastnik ŁKS-u trafił do bramki rywala i to dwukrotnie, a uczynił to w samej końcówce spotkania. Najpierw przejął futbolówkę po miękkim dośrodkowaniu Kasztelana i czubkiem buta wepchnął piłkę pod bezradnym Sadowskim. Kilkadziesiąt sekund później wykorzystał zaś fantastyczne prostopadłe podanie w tempo od Sarafińskiego. Patora przejął piłkę, złapał bramkarza na tak zwanym wykroku i uderzył celnie tuż przy słupku, ustalając tym samym wynik spotkania na 5:0.
Złośliwi powiedzą, że wynik jest znacznie lepszy od samej gry i być może jest w tym odrobina racji, nie mniej kolejny komplet punktów i to dzięki bardzo wysokiemu zwycięstwu został wywalczony i to jest najważniejsze.
A irytujące przestoje w grze? Momenty chaosu na boisku? Nie tylko w IV lidze, ale i w wyższych klasach rozgrywkowych chyba nie sposób ich uniknąć.
IV liga 23 kwietnia 2014 godz.17:30 - Łódź
ŁKS Łódź – Mazovia Rawa Mazowiecka 5:0
Zaleśny 12
Hajduczek 48
Zaleśny 66
Patora 86
Patora 87
Mazovia: Sadowski – Kowalczyk (58 Stawiński), Kozik, Ornafa, Budzyński (81 Cukiert), Karaś, Bednarek, Wilk (71 Kieliszek), Wieczorek, R. Bednarek, Stawiński.
ŁKS: Przybylski – Zimoń, Salski, Słyścio, Filipiak, Mordalski (81 Majcherowicz), Hajduczek, Jurkowski (60 Bielicki), Sarafiński, Kasztelan, Zaleśny (68 Patora).
Żółte kartki: Mordalski, Hajduczek – Bednarek.
Sędziował: Jakubowski
Widzów: 997.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz