Ełkaesiacy
w starciu z wiceliderem wywalczyli jeden punkt. Po meczu stoper ŁKS-u
Szymon Salski stwierdził, że nie jest zadowolony z takiej zdobyczy
punktowej.
Chyba trudno się wam dzisiaj grało.
Paradyż bronił się dużą liczbą zawodników, niemal cały czas 9 graczy
przyjezdnych znajdowało się na własnej połowie.
Goście skupili się na defensywie, ale każdy rywal, który przyjeżdża
do nas na stadion przy al. Unii 2, muruje się i nie chce przede
wszystkim stracić bramki. Przyjezdni chcą nam utrudnić grę jak
najbardziej się da. Dzisiaj im się to udało.
Sporo kłopotów sprawił wam kapitan
drużyny z Paradyża, Mariusz Koćmin. Zdobył gola, a oprócz tego stworzył
kilka groźnych okazji…
Trener nas uczulał na tego zawodnika.
Nastąpiła chwila niedopatrzenia w naszych szeregach, Koćmin uciekł nam i
strzelił na 1:1. Nasza gra w obronie nie wygląda tak, jak powinna
wyglądać. Cały czas pracujemy nad tym. Nie wiem, być może to wina
również tego, że w okresie przygotowawczym miałem kilka kontuzji.
Wcześniej graliśmy całą rundę w takim ustawieniu i dobrze to
funkcjonowało, dlatego myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Szkoda, że nie udało wam się wykorzystać kilku dobrych szans, jak chociażby sytuacji Patory z ostatniej minuty meczu.
Zgadza się. Nie można płakać, że ktoś
nam strzelił bramkę, bo sami mieliśmy pełno sytuacji i którąś z nich
trzeba było zamienić na gola. Przy prowadzeniu 2:0 byłaby już zupełnie
inna gra. Musimy wykorzystywać szanse, które sobie stwarzamy, tym
bardziej, że mamy ich bardzo dużo i są to sytuacje dogodne do zdobycia
bramki.
Remis sprawia jednak, że status quo został zachowany i nadal jesteście liderem tabeli z przewagą 6 punktów nad Paradyżem.
To prawda, aczkolwiek naszym celem było,
żeby tych punktów przewagi po dzisiejszym spotkaniu było 9. W każdym
meczu gramy o pełną pulę i interesuje nas tylko zwycięstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz