ŁKS przegrał mecz sparingowy z Legią Warszawa. W łódzkim zespole szansę gry dostało aż 22 graczy..
Pierwszą
groźną akcje stworzyli legioniści. Na bramkę Adriana Olszewskiego
strzelał Jakub Kosecki, ale jego "rogal" minął bramkę. Po kwadransie gry
znów bliski strzelenia gola był dobrze znany w Łodzi pomocnik Legii.
Najpierw Olszewski fatalnie wybił pilkę wprost pod nogi Manu, ten
próbował zagrać do nadbiegającego "Kosy", który na szczęście dla
ełkaesiaków był minimalnie spóźniony.
W
pierwszej fazie meczu ŁKS rzadko zapędzał się pod bramkę rywala. Kilka
dośrodkowań w pole karne z łatwością wyłapał Dusan Kućak, a strzał
Tomasza Nowaka z dystansu poszybował nad poprzeczką.
Legioniści
objęli prowadzenie po dobrej akcji Jakuba Rzeźniczaka, który po solowym
rajdzie idealnie zagrał do Miroslava Radovića, a ten bez trudu trafił z
kilku metrów
do siatki. Po stracie gola łodzianie zaatakowali troche śmielej, ale
nie potrafili sobie wyrobić klarownej sytuacji do strzelenia gola. Zza
linii pola karnego strzelali Saganowski, Dźwigała i Nowak - niestety
nieskutecznie. Dużo groźniej było na przedpolu ŁKS-u. Co kilka minut
skrzydłami atakowali Radović, Rzeźniczak, Kosecki lub Kiełbowicz. Ich
dośrodkowania nie zostały jednak zamienione na kolejne bramki i po 45.
minutach gospodarze prowadzili 1:0.
W
przerwie Michał Probierz wymienił aż dziewięciu graczy pozostawiając na
placu gry tylko Olszewskiego i Gieragę. Druga część meczu zaczęła sie
od kilku niepotrzebnych fauli w środku boiska. Najpierw z bólu zwijał
się Agwan Papikyan, a po chwili Manu. Na szczęście po kilku nerwowych
minutach zawodnicy obu drużyn znów skupili się na graniu w piłkę. W 63.
minucie dokładnym podaniem popisał się Marcin Kaczmarek, ale wychodzący
na czystą pozycję Marcin Smoliński był na spalonym. Kilka minut później
gospodarze podwyższyli prowadzenie. Z rzutu wolnego z około 20. metrów
uderzył Tomasz Kiełbowicz, który nie dał szans Olszewskiemu. Już w
następnej akcji w sytuacji sam na sam z Antolovićem znalazł się
Sebastian Szałachowski, ale ełkaesiak przegrał ten pojedynek. Na
kwadrans przed końcem meczu podobnym strzałem jak wcześniej Kiełbowicz z
wolnego, popisał się Cezary Stefańczyk. Uderzenie zawodnika ŁKS było
jednak minimalnie niecelne. W ostatnich minutach meczu w słupek łódzkiej
bramki trafił jeszcze Bartłomiej Czarnecki, następnie po błędzie
Żewłakowa z bliska przestrzelił Szałachowski i arbiter zakończył
spotkanie.
7 października 2011, 17:00 - Warszawa
Legia Warszawa - ŁKS Łódź 2:0 (1:0)
Radović 25
Kiełbowicz 66
Legia: Kuciak
(46 Antolović) - Rzeźniczak, Choto, Astiz, Kiełbowicz - Manu (64
Czarnecki), Łukasik (76 Stromecki), Radović (46 Jędrzejczyk), Kneżević
(64 Żewłakow), Kosecki (Żurek) - Górski (76 Jagiełło)
ŁKS (I polowa): Olszewski - Salski, Gieraga, Klepczarek, Romańczuk - Łukasiewicz, Nowak, Mięciel, Dźwigała, Golański - Saganowski, (II połowa):
Olszewski - Gieraga (58 Paluch), Pruchnik, Łabędzki, Kaczmarek - Kłus,
Papikjan (70 Kita), Smoliński, Stefańczyk, Szałachowski - Bykowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz