W meczu 14. kolejki rozgrywek I ligi łodzianie przegrali z tyskim GKS-em na wyjeździe 1:3. Honorowego gola zdobył Paweł Kaczmarek, trafiajac z rzutu karnego w 85. minucie.
Spotkanie
określane mianem „spotkania przyjaźni” rozpoczęło się od wymiany
ciosów. Pierwszy w świetnej sytuacji strzeleckiej znalazł się Marcin Folc, nie zdołał jednak opanować piłki przed bramką Bogusława Wyparły. Kilkanaście sekund później składną akcję łodzian wykończył Mateusz Stąporski,
ale jego strzał nie dał prowadzenia gościom. Po niezłym początku tempo
meczu nieco „siadło” i na kolejna wartą uwagi akcję kibice musieli
czekać ponad kwadrans. Gola dla ŁKS-u z około 5 metrów mógł zdobyć Paweł Kaczmarek, lecz nie trafił czysto w piłkę, która opuściła boisko obok bramki. W 20. minucie „zabójczy” okazał się atak gospodarzy – Maciej Mańka dynamicznie wbiegł w pola karne, wysunął piłkę Marcinowi Folcowi, a napastnik „Trójkolorowych” nie miał problemów z umieszczeniem jej w siatce.
Po
stracie bramki łodzianie zdołali otrząsnąć się z szoku dopiero dziesięć
minut później. Po okresie wyraźnej przewagi GKS-u szanse na wyrównanie
mieli Dawid Sarafiński (w 34. minucie spudłował sprzed pola karnego), Daniel Brud (w 35. minucie nie trafi w piłkę będąc tuż przed bramką) oraz Mateusz Stąporski (w 44. minucie jego uderzenie obronił Piotr Misztal).
Na przerwę ełkaesiacy schodzili przegrywając jedną bramka, ale ich
śmiałe ataki z ostatnich minut pierwszej części gry mogły napawać
nadzieją na wywalczenie korzystnego rezultatu.
Druga
połowa rozpoczęła się bardziej sennie – uwagę kibiców zgromadzonych na
trybunach stadionu w Jaworznie przykuły dopiero wydarzenia z 50. minuty,
kiedy to w dobrej sytuacji znalazł się Marcin Folc,
ale sędzia odgwizdał spalonego. Jedenaście minut później ten sam piłkarz
znowu pokazał się z najlepszej strony – pewnie wykorzystał
dośrodkowanie Mateusza Kupczaka i głową podwyższył na 2:0.
Po
zdobyciu drugiego gola gospodarze wyraźnie cofnęli się do obrony,
spokojnie kontrolując przebieg meczu. Łodzianie atakowali ambitnie, ale
ich poczynania były zbyt chaotyczne. Nadzieję kibicom z Łodzi dał co
prawda Paweł Kaczmarek, który w 85. minucie zdobył gola z rzutu karnego (podyktowanego za faul Tomasza Balula), ale szansy na wywalczenie choćby remisu ełkaesiaków pozbawił Maciej Mańka do spółki z... Konradem Kaczmarkiem.
Obrońca GKS-u już w doliczonym czasie gry dośrodkował w pola karne
gości, a niefortunnie interweniujący pomocnik „Rycerzy Wiosny” umieścił
piłkę we własnej bramce.
Łodzianie przegrali w „meczu
przyjaźni” 1:3 i pozostają w strefie spadkowej. W spotkaniu z GKS-em
Tychy mieli co prawda kilka klarownych okazji - chociaż ich gra
momentami była bardzo poprawna, tradycyjnie już zabrakło skuteczności.
„Trójkolorowi” byli stroną przeważającą przez znaczna część meczu i
zasłużenie zgarnęli komplet punktów.
28 października 2012, 12:15 - Jaworzno
GKS Tychy - ŁKS Łódź 3:1 (1:0)
Marcin Folc 20', 61' Paweł Kaczmarek 85'
Konrad Kaczmarek 90' (s)
GKS:
Misztal, Mańka, Kopczyk, Balul, Mączyński, Chomiuk, Kupczak, Babiarz
(70' Wawoczny), Bukowiec (77' Małkowski), Rocki (69' Zunić), Folc
ŁKS: Wyparło,
Gieraga, Barsukov, Brud, Jurkowski, K.Kaczmarek, P.Kaczmarek, Poźniak
(76' Golański), Sarafiński (46' Kuklis), Sasin, Stąporski (46' Wiezik)
Sędzia: Sebastian Tarnowski (Wrocław)
Żółte kartki: Chomiuk, Balul
Widzów: 300
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz