Łódzki Klub Sportowy stara się
wzmocnić skład przed rozpoczęciem występów w III lidze. Jako pierwszy do
zespołu prowadzonego przez Wojciecha Robaszka dołączył reprezentujący w
zeszłym sezonie barwy Pelikana Łowicz, a wcześniej długoletni zawodnik
ŁKS, Artur Golański, który podkreśla, że cieszy się z powrotu na al.
Unii.
Witamy z powrotem w Łódzkim Klubie Sportowym!
Miło jest wrócić na stare śmieci. Nie zastanawiałem się długo, pomimo że miałem jeszcze kilka innych ofert. Ta była najkonkretniejsza. ŁKS zawsze był mi bliski.
Ale jednak rok temu odszedłeś do Pelikana Łowicz...
Poprzednia spółka, do której należał klub, rozpadała się i wszyscy mieliśmy wolą rękę w szukaniu dla siebie nowego miejsca. Wybrałem Łowicz, ponieważ pracował tam mój dobry znajomy, trener Wesołowski, no i też nie miałem za dużego pola manewru.
I jak wspominasz występy w drugiej lidze?
Jest to liga siłowa, skupiona na walce. Nie wspominam jej zbyt dobrze. Na jesień miałem poważną kontuzję kolana, więc więcej czasu spędziłem na leczeniu niż na grze. Do tego na wiosnę dużo się w klubie zmieniało i nie szło najlepiej, więc raczej była to przygoda nieudana.
Ale po kontuzji już chyba nie ma ani śladu?
Nie, na szczęście wszystko jest już ok i oby tak dalej.
Teraz wracasz na trzecią ligę.
Przede wszystkim chcę się odbudować, występować regularnie, no i oczywiście pomóc drużynie i całemu klubowi w osiąganiu postawionych przed nim celów.
Uważasz, że jesteś w stanie wzmocnić ofensywę zespołu?
Jeżeli tylko będę w formie, a innej myśli nie dopuszczam, to tak, mogę być ważnym zawodnikiem.
Nie boisz się konkurencji? W końcu
Adam Patora został królem strzelców, do tego Michał Zaleśny sprawował
się całkiem nieźle w rundzie wiosennej...
Nie uważam się za wysuniętego napastnika, a na takiej pozycji gra Adam. Wolę być bardziej cofnięty jako ofensywny pomocnik. Konkurencja oczywiście jest w zespole potrzebna i nikt nie może się jej bać. To normalne i korzystne dla drużyny.
Pierwszy trening dopiero przed Tobą, ale z tego co wiem znasz już kilku chłopaków z zespołu.
Oczywiście, znam. Z Szymkiem Salskim graliśmy już razem w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego, także nie będzie problemu z zaaklimatyzowaniem się.
Miałeś okazję obserwować zespół w IV lidze, jak wrażenia, dużo trzeba poprawić przed nowym sezonem?
Widać, że każdy wkładał serce w to co robi. Myślę, że trener najlepiej będzie wiedział, co zmieniać w drużynie, by poradziła sobie w wyższej klasie rozgrywkowej, zwłaszcza że przeskok między nimi jest na pewno ogromny, jeżeli chodzi o poziom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz