poniedziałek, 1 września 2014
III Liga: Start Otwock - ŁKS 0:0.
ŁKS mógł w Otwocku wygrać, bo w pierwszej połowie stworzył kilka znakomitych okazji do zdobycia gola. Mógł jednak i przegrać, ale Szymon Gąsiński obronił po przerwie rzut karny. Skończyło się na jednym punkcie.
Cztery pierwsze kolejki trzeciej ligi przekonały hura-optymistów, że w tej klasie rozgrywkowej nikt nie zamierza padać na kolana przez ŁKS-em, a o każdy punkt nawet z teoretycznie słabszym rywalem będzie znacznie trudniej niż w czwartej lidze. Mecz ze Startem w Otwocku miał przybliżyć nas do odpowiedzi na pytanie – o co w tym sezonie będzie właściwe walczył łódzki zespół.
Po kilku początkowych minutach, w trakcie których oba zespoły rozgrywały piłkę głównie w środku boiska do ataku ruszył ŁKS. Około 10. minuty łodzianie stworzyli aż trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki, jednak ani Łukasz Staroń (najpierw próbował lobować golkipera Startu, ale ten zdążył z interwencją, a potem uderzył w róg bramki jednak i tym razem górą był Dutkowski), ani Marcin Zimoń (główkował z kilku metrów nad poprzeczką) nie zdołali ulokować futbolówki w siatce.
Jeszcze lepszą szansą ełkaesiacy stworzyli sobie w 19. minucie. Po szybkiej i co ważne dokładnej wymianie podań przed polem karnym miejscowych w sytuacji sam na sam z Dutkowskim znalazł się Artur Golański, ale trafił prosto w niego. Goście egzekwowali rzut rożny i to właśnie po nim w słupek huknął z ostrego kąta Sarafiński. W tym fragmencie spotkania ŁKS atakował rywala na jego połowie, grał uważnie w obronie, stwarzał groźne sytuacje podbramkowe i zdawało się, że gol dla podopiecznych trenera Robaszka to jedynie kwestia czasu.
Kolejną szansę na otworzenie wyniku Golański miał około 25. minuty. Wówczas to świetnie prostopadłym podaniem uruchomił go Mysona, ale w ostatniej chwili pomocnik ŁKS-u został zablokowany przez obrońcę Startu i skończyło się na strachu miejscowych. Zaraz po tym do głosu poczęli dochodzić otwocczanie (po jednym z kornerów w szesnastce ŁKS-u doszło do kontrowersyjnej sytuacji; gospodarze sygnalizowali zagranie piłki ręką przez Mysonę), niemniej z tej drobnej przewagi wynikało niewiele.
ŁKS natomiast odgryzł się kąśliwym uderzeniem z dystansu przejawiającego sporą ochotę do gry Golańskiego, po którym Dutkowski z problemami odbił futbolówkę na rzut rożny. Na tym zakończyły się emocje w pierwszej odsłonie, w trakcie którego gra łodzian mogła napawać optymizmem wyłącznie do trzydziestej minuty.
Ełkaesiacy rozpoczęli grę po przerwie słysząc doping grupy sympatyków najstarszego łódzkiego klubu, którzy pojawili się w przerwie na stadionie w Otwocku. Niewiele brakowało aby w 50. minucie kibice z Łodzi unieśli ręce w geście triumfu, ale po indywidualnej akcji Dawida Sarafińskiego i uderzeniu filigranowego pomocnika ŁKS-u piłka w nieznacznej odległości minęła lewy słupek golkipera Startu.
Kolejne minuty to słaba gra z obu stron, w której więcej było walki niż gry w piłkę. Dopiero około 65. minuty przypomnieli o sobie gospodarze – Maruszewski zatrudnił Szymona Gąsińskiego mocnym uderzeniem z ostrego kąta, na nasze szczęście pomocnik Startu uderzył minimalnie niecelnie. W odpowiedzi zakotłowało się pod bramką Dutkowskiego, ale ni to strzał, ni to podanie Staronia żaden z ełkaesiak nie potrafił zamienić na bramkową asystę.
W 74. minucie wróciliśmy z dalekiej podróży. Po kornerze, w szesnastce ŁKS-u, zdaniem arbitra piłkę ręką zagrał Szymon Salski i sędzia najpierw wskazał na jedenasty metr, a następnie usunął jednego z rezerwowych piłkarzy ŁKS-u, który nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego. Do rzutu karnego podszedł Dukalski, uderzył po ziemi w prawy róg, ale Szymon Gąsiński intencje napastnika z Otwocka kapitalnie wyczuł i pewnie złapał futbolówkę.
Ponownie groźnie pod bramką gości zrobiło się w 83. minucie. Pacuszka huknął po centrze z rzutu rożnego, lecz obrońcy Startu do szczęścia zabrakło nieco precyzji. ŁKS grał po przerwie bez wyrazu, wolno i czytelnie. Nic więc dziwnego, że w przeciwieństwie do pierwszej połowy, pod bramką Dutkowskiego działo się niewiele. Osamotniony z przodu Staroń został odcięty od podań, coraz częściej mylili się też łódzcy obrońcy.
III Liga 29 sierpnia 2014, 17:00 - Otwock
Start Otwock – ŁKS Łódź 0:0
Start: Dutkowski – Bobrowski, Karaś, Pacuszka, Maruszewski, Choiński, Buszko, Mroczek (’60; Łuszczyński), Gwiazda, Bylak, Dukalski.
ŁKS: Gąsiński – Salski, Zimoń, Sierant, Mysona, Filipiak, Ślęzak, Sarafiński, Różycki (’78; Zaleśny), Golański, Staroń.
Żółte kartki: Karaś, Maruszewski – Gąsiński, Zaleśny, Salski, Mysona.
Czerwona kartka: Adamski (rezerwowy – za dyskusje z arbitrem)
Sędziował: Malecki (Siedlce)
Widzów: 300.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz