----ŁÓDŹ MOIM MIASTEM ŁKS MOIM ŻYCIEM-------*1908-2015*-------107 LAT TRADYCJI----
OSTATNI MECZ: 3 maja 2015 (III Liga) Polonia Warszawa – ŁKS Łódź 1:2 (0:1) / Bramki: Arłukowicz 74 - Sarafiński 14, Martins 87 (kar.)
Najbliższy mecz:
6 maja 2015 godz.18:00 (III liga)
ŁKS Łódź - Lechia Tomaszów Mazowiecki

czwartek, 21 sierpnia 2014

III Liga: WKS Wieluń - ŁKS 3:2.

2n8zrckPiłkarze ŁKS-u zawiedli na całej linii. Grającą z przewagą jednego zawodnika przez większą część spotkania i prowadząca jedną bramką do 81. minuty drużyna z Łodzi przegrała ze skazanym na pożarcie zespołem z Wielunia.

Przed w pewnym sensie historycznym, bo pierwszym o punkty meczu pomiędzy WKS-em Wieluń i Łódzkim Klubem Sportowym faworytem obwołano zespół z Łodzi, który jednak do spotkania przystąpił osłabiony brakiem kilku kontuzjowanych piłkarzy.

W trakcie pierwszych kilkunastu minut na boisku w Wieluniu działo się stosunkowo niewiele. ŁKS próbował zepchnąć gospodarzy na własną połowę, co miejscowi przyjęli z zadowoleniem koncentrując się na grze z kontry. Futbolówka znajdowała się głównie w środkowej strefie boiska, a obaj bramkarze byli zatrudni wyłącznie do wyłapywania bezpańskich piłek.

Z biegiem czasu śmielej do przodu ruszyli wielunianie. W 18. minucie oglądaliśmy pierwszy (!) w tym spotkaniu strzał na bramkę, a próbę Kamila Wiry z dystansu wybronił Szymon Gąsiński. Gospodarze poszli za ciosem i chwilę po tym wyszli na sensacyjne prowadzenie. Przemysław Przezak przyjął piłkę na dwudziestym piątym metrze, odwrócił się z nią w stronę bramki i huknął z całej siły. Uderzona z rotacją futbolówką minęła Gąsińskiego i zatrzepotała w siatce.

Łodzianie odpowiedzieli w najlepszy z możliwych sposobów. Po zamieszaniu w polu karnym gospodarzy i faulu Adamczyka na Staroniu, arbiter nie miał wątpliwości. Sędzia wskazał na jedenasty metr, a obrońcę WKS-u odesłał do szatni (nie wykluczone, że zarówno jedenastka jak i czerwona kartka została podyktowana za zagranie ręką gracza WKS-u). Do rzutu karnego podszedł, jak przed laty w okresie gdy łodzian w pierwszej lidze Robert Sierant i pewnym strzałem doprowadził do remisu.

Wyrównanie łodzianie okupili urazem Łukasza Staronia, który podczas zamieszania w szesnastce WKS-u został mocno poturbowany. Sytuacja wyglądała na poważną, napastnik ŁKS-u postanowił jednak kontynuować grę i za ambitną postawę został już po chwili wynagrodzony.

Gol na 1:1 z pewnością ucieszył grupkę sympatyków ŁKS-u, którzy w tym mniej więcej czasie pojawili się na trybunach, ale ełkaesiacy jeszcze więcej powodów do radości mieli w 37. minucie, gdy ich pupile popisali się znakomitą kontrą i wyszli na prowadzenie.

Prawą stroną popędził wypuszczony w bój przez Szymona Gąsińskiego długim podaniem Przemysław Różycki. Nasz pomocnik wpadł w pole karne, a gdy znalazł się tuż przed linią końcową i zauważył, że golkiper WKS-u wyszedł mu naprzeciw, przytomnie zacentrował futbolówkę na środek, gdzie pozostawiony bez opieki Łukasz Staroń wpakował piłkę do pustej bramki.

W ostatnich sekundach pierwszej odsłony po szarży Golańskiego lewą flanką, bliski szczęścia był jeszcze Różycki, ale jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez ofiarnie interweniującego defensora gospodarzy. Chwilę po tym piłkarze zeszli na przerwę, a my liczyliśmy, że po zmianie stron ełkaesiacy jeszcze wyraźniej zaznaczą swą wyższość nad rywalem.

Po zmianie stron ciekawie na boisku (a i poza nim) zrobiło się dopiero po 55. minucie. Najpierw po faulu przy linii bocznej jednego z ełkaesiaków, trener miejscowych odepchnął Dawida Sarafińskiego, za co powinien zostać wyrzucony na trybuny, a kilkadziesiąt sekund później minimalnie niecelnie huknął z drugiej linii Szewczyk.

Gra ŁKS-u daleka była od ideału. Grający z przewagą jednego zawodnika łodzianie przewyższali co prawda wielunian w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła, ale rozgrywali piłkę zbyt wolno i schematycznie. Niemniej w 65. minucie goście mogli podwyższyć wynik.

Golański wymanewrował na prawym skrzydle obrońcę miejscowych i zagrał w pole karne, a tam Staroń z kilku metrów trafił piłką w bramkarza. Na usprawiedliwienie naszego napastnika należy zaznaczyć, że ełkaesiak uderzał z ostrego kąta, a do tego nie miał miejsca na oddanie skutecznego strzału.

Niewiele brakowało aby za zachowawczą grę goście zostali ukarani już w 79. minucie. Po centrze z lewej strony boiska ustawiony przed bramką  Dubiela główkował z pięciu metrów, na nasze szczęście próba rezerwowego z Wielunia była fatalna i skończyło się na strachu przyjezdnych. Chwilę po tym bardzo groźną akcję miejscowych zatrzymał w ostatniej chwili wślizgiem Szymon Salski.

Wreszcie po rzucie rożnym i biernej postawie naszych defensorów Karasiak precyzyjną główką doprowadził do wyrównania. A to nie był niestety koniec tragedii ełkaesiaków. Kompletnie rozsypana drużyna z Łodzi pozwoliła gospodarzom na jeszcze jedną akcję, po której Łukasz Rybak kolejny raz strzałem głową dał miejscowym zwycięstwo i trzy punkty. Na domiar złego Aleksander Ślęzak powtórzył swój wyczyn z ostatniej kolejki i w 89. minucie otrzymał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.

W ten sposób grającą w dziesiątkę przez większą część spotkania i skazana na porażkę drużyna z Wielunia ograła faworyta. Trener Wojciech Robaszek i jego podopieczni mają o czym myśleć.



         III Liga 20 sierpnia 2014, 17:00 - Wieluń


      http://img.90minut.pl/logo/dobazy/wkswielun.gif                
WKS Wieluń – ŁKS Łódź 3:2 (1:2)
Przezak, 20                             Sierant (kar.) 24
Karasiak 81                             Staroń 37 
Rybak 85

 

WKS Wieluń: Kotecki – Ciężki (78 Rybak), Karasiak, Maczurek, Fornalczyk, Wira (67 Matusiak), Wójcicki, Adamczyk, Zawieja, Szewczyk (72 Dubiel), D. Przezak.
 
ŁKS: Gąsiński – Filipiak, Salski, Sierant, Mysona, Ślęzak, Karbowniak (69 Patora), Różycki, Golański, Sarafiński, Staroń.

Żółte kartki: Zawieja – Karbowniak, Ślęzak, Sierant

Czerwona kartka: Adamczyk 24 – Ślęzak 89.

Sędziował: Michalak (Skierniewice)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz