Piłkarze ŁKS-u odnieśli pierwsze zwycięstwo w trzeciej lidze. Po
ciekawym spotkaniu łodzianie pokonali Omegę Kleszczów 2:1, ale o końcowy
sukces wcale nie było łatwo, choć na samo zwycięstwo ełkaesiacy
zasłużyli.
Po raz drugi w tym sezonie podopieczni trenera Wojciecha Robaszka
zaprezentowali się łódzkiej publiczności, która po premierowym
zremisowanym przez ełkaesiaków spotkaniu z zespołem z Targówka czuła
spory niedosyt. Tym razem kibice z Łodzi liczyli na lepszą i
skuteczniejszą grę beniaminka trzeciej ligi.
Pierwsze minuty w wykonaniu naszych piłkarzy wyglądały obiecująco.
Łodzianie potrafili wymienić kilka dokładnych podań w środku pola, co
ważne wiele z tych piłek udawało się zagrywać na tak zwany pierwszy
kontakt.
Już w 4. minucie po wyrzucie z autu zagotowało się w szesnastce
gości, ale uderzenie Ślęzaka na raty wybronił Wiśniewski. Po chwili
futbolówka po uderzeniu głową Zimonia spadła na poprzeczkę. Rywale,
którzy skupili się w pierwszej połowie przede wszystkim na
zabezpieczeniu tyłów odgryźli się efektowną przewrotką (tuż obok słupka)
w wykonaniu Soleckiego.
Po kwadransie gra się wyrównała i choć to ŁKS miał optyczną przewagę,
sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Co prawda z dystansu
uderzali Mysona i Staroń (ten drugi z rzutu wolnego), a po składnej
akcji (nielicznej w tym fragmencie spotkania) w dogodnej sytuacji
znalazł się Różycki, ale futbolówka albo padała łupem golkipera ekipy z
Kleszczowa, albo mijała cel.
Na szczęście, tuż przed przerwą, ełkaesiacy przeprowadzili ładną, ciekawą, a co najważniejsze skuteczną akcję. Przemysław
Różycki prostopadłym podaniem uruchomił Łukasza Staronia, ten znalazł
się przed bramkarzem i mimo ostrego kąta, pięknym, technicznym
uderzeniem ulokował futbolówkę w siatce.
Goście odgryźli się jeszcze groźnym uderzeniem Krymarysa (posterunku
pilnował Gąsiński), ale na przerwę w lepszych humorach schodzili
łodzianie.
Po zmianie stron gra się wyrównała i z minuty na minutę coraz śmielej
na murawie radzili sobie gracze Omegi. Pierwszym ostrzeżeniem okazała
się główka Soleckiego, po której piłka minęła cel w nieznacznej
odległości. A choć po chwili kąśliwie z ostrego kąta po drugiej stronie
boiska uderzył Kowalski, odważniejsza gra gości przyniosła im wyrównanie
już po chwili, w 57. minucie.
Na środku pola dwóch łódzkich pomocników wykazało się sporą
niefrasobliwością, rywale przejęli piłkę, popędzili z nią na bramkę
Gąsińskiego, a ich akcję zakończył pięknym uderzeniem z dystansu
Mariusza Zawodzińskiego, po którym nasz bramkarz musiał wyciągać
futbolówkę z siatki.
Ełkaesiacy nie prezentowali się w tym okresie spotkania zbyt dobrze. W
poczynania podopiecznych trenera Wojciecha Robaszka wkradł się chaos i
nerwowość, niemniej po chwili słabszej gry gospodarze złapali drugi
oddech i przeprowadzili udaną akcję, która zadecydowała o losach
spotkania.
Duża w tym zasługa trenera Robaszka i wprowadzonego przez niego Artura Golańskiego. Rezerwowy brał udział w akcji z 68. minuty, po której Tomasz Kowalski popisał się mocnym uderzeniem z kilkunastu metrów.
Strzał był silny, precyzyjny, nic więc dziwnego, że po chwili piłkarze i
kibice najstarszego łódzkiego klubu mogli ponownie wznieść ręce w
geście triumfu.
Od tego momentu piłkarze z Kleszczowa natarli z jeszcze większym
zdecydowaniem, na szczęście dla nas łódzka obrona prezentowała się (z
drobnymi wyjątkami) pewniej niż miało to miejsce w pierwszym spotkaniu.
Niemniej najedliśmy się strachu, gdy w ostatniej minucie sędzia
wyrzucił z boiska Aleksandra Ślęzaka (druga żółta kartka za faul na
rywalu), a przyjezdni wykonywali rzut wolny z odległości dwudziestu
pięciu metrów. Szymon Gąsiński pewnie złapał piłkę po płaskim strzale
jednego z piłkarzy Omegi, a chwilę po tym sędzia zagwizdał po raz
ostatni.
ŁKS po raz pierwszy w tym sezonie sięgnął po komplet punktów i trzeba
przyznać, że na ten sukces solidnie w sobotni wieczór zapracował.
III Liga 16 sierpnia 2014, 18:00 - Łódź
ŁKS Łódź – Omega Kleszczów 2:1 (1:0)
Staroń '41 Zawodziński '56
Kowalski '69
Omega: Wiśniewski – Łucki, Krymarys, Słomian, Dryja (45 Berg),
Cukiernik, Marciniak, Gorzelak, Zawodziński, Jacak, Solecki (73
Rozwandowicz)
ŁKS: Gąsiński – Salski, Zimoń (65 Golański), Sierant, Mysona – Filipiak,
Ślęzak, Różycki (73 Karbownik), Kowalski (77 Patora), Sarafiński –
Staroń.
Żółte kartki: Różycki, Ślęzak – Dryja, Słomian.
Czerwona kartka: Ślęzak 90.
Sędziował: Pajanowski (Warszawa)
Widzów: 1420.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz